sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 12 : "Myślałem, że jestem dla ciebie kimś więcej "


Weszłyśmy do sali i doznałyśmy totalnego szoku. Popatrzyłyśmy na siebie nieco zdezorientowane, a później na panią Sellod.
- Heej dziewczyny - odparł jeden chłopak, a dwóch przytaknęło mu głową. Widać, że byli opici.
- Co wy tu robicie? - spytałam zdenerwowana.
- Oni przedstawili mi się, jako wasi koledzy z dyskoteki - powiedziała głośno opiekunka. Stała z założonymi rękami na piersi, a jej ciało aż gotowało się od złości. - Jak oni tu w ogóle weszli, proszę mi to wytłumaczyć. Znalazłam ich u was w pokoju.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem i zerknęłam na stojącą obok mnie Ashley.
- No co kochane? Nie pamiętacie? - odezwał się drugi, grubszy i spocony facet. - Dałyście nam jeden klucz i powiedziałyście, żebyśmy wpadli, kiedy będziemy mieli ochotę - zaśmiał się. Zaczęłam myśleć, twardo próbując przypomnieć sobie opisywaną przez nich sytuację.
W pewnym momencie dotarło do mnie, że mówił o pierwszym dniu kolonii, kiedy wyszłyśmy wspólnie na dyskotekę i lekko się zatraciłyśmy. I wszystko zaczęło składać się w jedną całość.
- Wiecie, że za coś takiego powinnam was usunąć natychmiastowo z wyjazdu? - oznajmiła kobieta i uniosła brwi do góry. Mężczyźni wydali z siebie ciche gwizdanie i buczenie.
Jeszcze nigdy nie czułam się tak sparaliżowana, miałam ochotę, ze wstydu, zapaść się pod ziemię. Oddychałyśmy szybko, każda z nas miała podniesioną adrenalinę o 120%.
- Przepraszamy, my po prostu - zaczęłam mówić, ale niegrzecznie mi przerwano.
- Nie przepraszajcie, chodźcie się zabawić ! - krzyknęli na raz i zaczęli do nas podchodzić.
Pani Sellod nacisnęła czerwony guzik i wezwała ochronę, która miała za zadanie wyprowadzić nieproszonych gości. Kiedy drzwi się otworzyły, a dwóch mężczyzn weszło do środka, ujrzałam stojących na holu Zayna, Louisa, Liama, Nialla i oczywiście Harrego, z przerażeniem na twarzy. Po chwili zaczęło się schodzić coraz więcej ludzi, a że wiedziałam, że rozmowa nie została jeszcze zakończona, a my nie miałyśmy okazji przeprosić i spróbować się wytłumaczyć, z powrotem zamknęłam drzwi.
- Nie znamy tych typów. Wiecie, że to mogą być jacyś pedofile? Niebezpieczeństwo czyha w każdym kącie, staramy się was chronić i nie puszczać po ulicach samych, a wy sprowadzacie takich ludzi do hotelu, gdzie wszyscy uczestnicy powinni czuć się najbezpieczniej! - krzyczała na nas, a my z pokorą przyjmowałyśmy do siebie każde słowo, które za każdym razem bolało coraz mocniej.
- Przepraszamy, naprawdę nie zamierzałyśmy - tłumaczyła Alex.
Oczy każdej momentalnie zaszkliły się. Wiedziałyśmy, że to nic nie da, i nie dość, że zostaniemy odesłane do domów, to jeszcze dowiedzą się o tym rodzice i będziemy miały przerąbane. Zapadła chwila ciszy. Po chwili usłyszałyśmy pukanie, jednak pani Sellod rozkazała jeszcze poczekać i oznajmiła, że nie skończyłyśmy.
- Jeszcze raz przepraszamy, jeżeli miałybyśmy szansę to obiecujemy, że nigdy się to nie powtórzy - mówiłam.
Pokręciła głową.
- Nie wiem dziewczyny co z wami zrobić. Zostały tylko cztery dni, nie wiem, czy jest sens odsyłać was do domów. Muszę to jeszcze uzgodnić z resztą. Przyjdziemy do was jutro po śniadaniu - powiedziała i pierwszy raz od dłuższego czasu, uśmiechnęła się delikatnie, jednak wiedziałyśmy, że wcale dobrze nie było.
Chwilę później kiwnęła nam głową i pozwoliła opuścić salę. Nacisnęłam klamkę i od razu poczułam ręce Harrego na swoich ramionach.
- Co się stało?! - zapytał przerażony. - Widziałem, że kogoś wyprowadzali, co to za typy?
Wzięłam głęboki wdech.
- Nieważne Harry - odparłam, udając, że nic się nie stało.
- Jak to nieważne, ważne ! Powiedz mi, kim byli ci mężczyźni, zrobili wam coś?
Lou, Zayn, Niall i Liam przybliżyli się do nas, nasłuchując co odpowiemy. Resztę kolonistów przegonili, nie chcieli, żeby zbyt wiele osób wiedziało, o jakimś chwilowym problemie. Zaczęliby rozsiewać plotki, a przecież nie o to nam chodziło.
- Nie, nie zrobili nam nic - mruknęłam, patrząc na dziewczyny.
- Więc o co chodziło?
- Naprawdę o nic Harry, zrozum no ! Nic się nie stało !
- Nic się nie stało? Nic się nie stało? To kim byli ci faceci?! - podniósł ton, a ja zaczęłam robić się coraz bardziej przerażona narastającą paniką.
- Harry spokojnie - złapał go za ramię Zayn.
Po nim głos zabrała Alex.
- Chodźmy, mam już tego dość, muszę odpocząć - Mikeyla wstała ze schodów i udała się do swojego pokoju, a za nią reszta.
Zostałam z Harrym sam na sam. Serce waliło mi jak opętane, nie mogłam wyrównać oddechu.
- Powiedz mi, po co wezwała was do swojego gabinetu pani Sellod - zaczął spokojnie, patrząc mi prosto w oczy.
Zacisnęłam szczęki, ale w końcu doszłam do wniosku, że nie ma sensu dłużej tego w sobie dusić, bo tak czy siak, powinnam mu to powiedzieć. Jedyne czego się bałam to to, że zacznie na mnie inaczej patrzeć, bo popełniłyśmy duży błąd, przez głupotę.
- Szóstego dnia obozu, poszłyśmy z Alex, Mikeylą i Ashley na dyskotekę. Pamiętasz? Wtedy ty poszedłeś z chłopakami grać w nogę. Nasz kontakt był dosyć dobry, ale nie byliśmy jeszcze parą - zaczęłam objaśniać sytuację, co chwilę zerkając na jego twarz, by zobaczyć jego reakcję. Wsłuchiwał się w moje słowa, wbijając wzrok w ziemię. - Świetnie się bawiłyśmy, tańczyłyśmy no i piłyśmy - zatrzymałam się na chwilę, ale zaraz mówiłam dalej - i wypiłyśmy za dużo. I może to zabrzmi śmiesznie, ale po raz pierwszy w życiu się opiłam, przynajmniej tak się czułam - uśmiechnęłam się. - Nie było to dobre zachowanie, ale w końcu jestem młoda i zdobywam doświadczenie. Na następny raz będę wiedziała, że we wszystkim trzeba zachować umiar. Taka nauczka.
- I co? Przespałaś się z którymś z nich? - przerwał mi i zacisnął wargi.
To już totalnie mnie osłabiło.
- Nie, oczywiście, że nie ! - zaprzeczyłam, nie mogąc uwierzyć, że oskarżył mnie o coś takiego. - Z tego co pamiętam, siedziałyśmy przy barze, a oni podeszli do nas. Zaczęli nas zaczepiać, ale generalnie wydawali się mili. Pytali skąd jesteśmy, na jak długo zostajemy. Potańczyliśmy, a później któraś z nas, nie wiem która, dała jednemu z nich klucz, co było okropnie głupim czynem, ale nie byłyśmy świadome tego co robimy !
- I myślisz, że to jest wytłumaczenie?
- Harry, kim ty jesteś, żeby mnie pouczać? Masz 19 lat, jesteś starszy ode mnie tylko o rok, nie powiesz mi, że nie popełniasz w życiu błędów.
- Myślałem, że jestem dla ciebie kimś więcej - mruknął.
- Jesteś -
- Więc chyba zasługiwałem na prawdę od razu co? Dlaczego nie zadzwoniłaś, żebyśmy po was przyszli,  tylko same w takim stanie, prowadzałyście się po mieście?
- Ja wiem, że się troszczysz, ale dałyśmy sobie radę -
- Właśnie widać - znowu mi przerwał.
Łzy napłynęły mi do oczu. Nastała głucha cisza.
- Ale tak właściwie, to jaki masz problem? - zapytałam w końcu.
- Jaki mam problem?
Pokiwałam głową i otarłam spływającą wodę, po prawym policzku.
- Myślałem, że coś między nami jest. Coś doroślejszego niż zwykłe zauroczenie. Myślałem, że o wszystkim sobie mówimy, że możemy sobie ufać.
- Bo tak jest - odpowiedziałam.
- To dlaczego nie powiedziałaś mi od razu? Dlaczego teraz, po wyjściu od pani Sellod, kłamałaś, że nic się nie stało?
- Nie chciałam cię martwić.
- Ale czy ty nie rozumiesz, że twoje problemy, to moje problemy?
- Pomyślałam, że za mało się znamy, żebyśmy aż tak się traktowali.
- Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę co ja do ciebie czuję? To nie jest zwykłe, chwilowe zauroczenie Jade. Znam cię zaledwie tydzień, a czuję się, jakbym znał cię wieki. To samo powiedziałaś mi na plaży.
- Wiem, pamiętam - wymamrotałam szybko. - Przepraszam, spanikowałam. Nie chciałyśmy was martwić tym wszystkim, póki nie wiemy jaka nas czeka za to kara.
- Kara? - zdziwił się.
- No tak. Naraziłyśmy obóz na niebezpieczeństwo, dodatkowo 'nasi koledzy' zdemolowali nasz pokój, musimy jakoś 'zapłacić'.
- Na przykład?
- Prawdopodobnie wracamy do domu - pociągnęłam nosem.
Chyba dopiero wtedy Harry zrozumiał, co tak naprawdę się dzieje.
- Ale zostało tylko 4 dni? Opłaca im się? - posmutniał i od razu zrobił się spokojniejszy.
Wzruszyłam ramionami.
- Muszę iść - szepnęłam i wstałam z podłogi.
Popatrzył na mnie i chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążył, bo szybko uciekłam do pokoju.

_______
no i musiałam wprowadzić trochę smutku, bo przecież było nudno.
pogodzą się? piszcie w komentarzach ! | kisses. <3

8 komentarzy:

  1. uwielbiam twojego bloga . *-*
    jak najszybciej następny rozdział , PROSZE . ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. superrr poodoba mi sie pisz dalej jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. poryczałam się!!! Biedyn Harry!!! Biedne dziewczyny!!! Czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszą się pogodzić! :D kurde szkoda... i szkoda ze jeszcze tylko 4 dni obozu :(

    OdpowiedzUsuń
  5. cudne :*** jak najszybciej następny ! <33

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo dobry rozdział ;) czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny!! Czekam na następny! Zapraszam na mojego bloga http://notidealbutmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń