Poczułam lekki strach, ale po chwili minął, gdyż był bezpodstawny. Uśmiechnęłam się i szepnęłam, wciąż nic nie widząc :
- Mam zacząć krzyczeć?
- Nie - usłyszałam - tylko podążać za mną.
Znów wszystko widziałam. Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego, ubranego w szare rurki i czarną bluzkę, z białym napisem ' Hipsta Please '.
- Ładna koszulka - powiedziałam, przypominając sobie, że byłam w podobnej drugiego dnia kolonii.
- Wiem - odparł i uśmiechnął się. - Idziemy?
Skinęłam głową i ruszyłam tuż obok niego. Szliśmy brzegiem morza, w kierunku wysokich skałek. Przystanęliśmy przy kamieniu. Harry wysunął się na przód i wspiął się na głaz. Odwrócił się i podał mi rękę. Przyjęłam pomoc i weszłam za nim. Zeskoczyliśmy z powrotem na piach, gdzie ujrzałam coś pięknego, czego jeszcze nikt dla mnie nie zrobił. Gdzieniegdzie, na drewnianych pachołkach, stały lampiony. Na piasku, ułożony był duży koc, a na nim koszyk z jedzeniem i picie. Przyjrzałam się dokładnie całemu wystrojowi i spojrzałam na Harrego, który stał z włożonymi w kieszenie rękami, nieco zawstydzony, zagryzł dolną wargę.
- Z jakiej to okazji? - zapytałam, wskazując rękę na stworzone ' dzieło '.
- Tak, po prostu. Urządziłem 'mini piknik', by móc godnie dokończyć rozmowę, którą tak nieładnie przerwano nam poprzedniej nocy.
- Mhm, masz na myśli 7 minut w szafie? - uniosłam brwi do góry z widocznym uśmiechem na twarzy.
- Tak, dokładnie - mruknął i usiadł na kocu, a ja uczyniłam to samo.
Zaczęliśmy rozmawiać, przegryzając winogrona i truskawki. Dowiedziałam się, że do niedawna był członkiem zespołu muzycznego w swojej szkole o nazwie 'White Eskimo', jednak rozpadli się, kiedy ukończyli szkołę. Nadal utrzymuje kontakt z kolegami, ale wiadomo, że jest on znacznie słabszy niż kiedyś. Opowiadał mi o swojej rodzinie, o swojej mamie Annie, której zawdzięcza wszystkie swoje sukcesy. Mówił mi, że z rodziny, to w sumie ona jedyna go tak bardzo wspiera we wszystkich decyzjach i namawia go do pójścia do różnych programów muzycznych, by mógł podzielić się swoim talentem z innymi. Gdy usłyszałam o tym, nie zawahałam się poprosić, by coś mi zaśpiewał. Wtedy on, zza skałki, wyciągnął gitarę i zaczął brząkać, z czego po chwili powstała piękna melodia. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia i zaczęłam się śmiać, nie dowierzając, że to wszystko dzieje się naprawdę.
- Mówiłaś, że lubisz jak ktoś dla ciebie śpiewa, tak? - zapytał.
" Don't break my heart before I give it to you
Don't tell me no before I ask you to
Don't say it doesn't fit before you try it on
There's too much to lose to be wrong.
And it feels like there's something here
But I wanna see it before it disappears
And if there's something real between me and you
Well are we both open to "
Wpatrywałam się w niezwykle perfekcyjne pociągnięcia po strunach. On tylko mocniej lub lżej przyciska dany 'sznureczek', a z tego powstaje coś tak cudownego, ujmującego. Już wiedziałam dlaczego wszystkie dziewczyny lecą na chłopaków z gitarami. Słuchałam dalszej części piosenki i głęboko zastanawiałam się nad każdym jej słowem. Co chwilę uśmiechałam się do siebie. W brzuchu roiło mi się od motyli. Zerknęłam niego, a w tym samym czasie on na mnie, nie przestając śpiewać. Na twarzy zagościł mu szczery uśmiech, co zaraziło mnie momentalnie. W pewnym momencie zamknęłam oczy i opierając się na rękach, odchyliłam się do tyłu, wsłuchując się w melodię. Oddychałam spokojnie.
"All these possibilities
Oh these possibilities
Are written in the stars
We are who we are baby
And I can't help but think that possibly
There's possibility" - dokończył.
Otworzyłam oczy i wróciłam do poprzedniej pozycji.
- Wow, to było .. wow - nie mogłam wydusić z siebie słowa.
Uśmiechnął się.
- A te słowa były .. wow - mówiłam dalej pełna zachwytu. - I w ogóle było .. wow - uderzyłam się ręką w czoło. - Znowu robię z siebie debila - mruknęłam zrezygnowana i odwróciłam twarz w drugą stronę, wywracając oczami i nie mogąc zrozumieć dlaczego zawsze wszystko muszę zepsuć.
- Nie robisz - wydukał.
Spojrzałam na niego i uniosłam brwi do góry z miną ' Ta, jasne '. I wtedy poczułam coś, czego jeszcze nigdy. Jego zielone oczy wędrowały po mojej głowie. Od włosów do brody, później z powrotem wrócił nimi na moje usta, później na oczy. Zbliżył się do mnie, a ja do niego. Zaśmialiśmy się obydwoje, po czym szepnęłam :
- Czuję się, jakbym znała cię od dawna, dziwne prawda?
Wolno pokiwał głową i jeszcze bardziej przysunął się do mnie. Patrzyliśmy, jeszcze przez chwilę, sobie w oczy, kiedy wreszcie pochylił się, a nasze usta złączyły się w magicznym pocałunku.
***
Zebraliśmy wszystkie rzeczy i zgodnie z poprzednimi ustaleniami opiekunów, wróciliśmy na obiad. Zmieniło się tylko to, że tym razem szliśmy trzymając się za ręce. Oprócz tego ja niosłam gitarę, a on koszyk z resztkami jedzenia. Po drodze jeszcze rozmawialiśmy i dzieliliśmy się różnymi ciekawostkami na swój temat.
- Więc jesteśmy oficjalnie parą? - zapytał niepewnie.
Zrobiłam zdziwioną minę i puściłam jego rękę.
- Co? - skrzywiłam się.
Speszył się i przystanął.
- Razem? Ja cię w ogóle nie znam - powiedziałam i zmarszczyłam czoło. - Weź, co ty sobie wyobrażasz? - dokończyłam, ale widząc jego zdezorientowaną twarz, wybuchłam śmiechem.
Przekręcił głowę w lewą stronę i opuścił ramiona na znak bezsilności. Pokręcił głową z niedowierzaniem, puścił torbę na ziemię i zwrócił się ku mnie.
- O ty - mruknął i rzucił się na mnie, śmiejąc się w głos.
Podniósł mnie do góry i zaczął się ze mną obracać dookoła własnej osi. Tak, tak, jak w tych wszystkich romantycznych filmach. Zawsze marzyłam, by znaleźć się w takiej sytuacji. W końcu pozwolił mi stanąć na nogach. Śmialiśmy się jeszcze przez chwilę, próbując wyrównać oddech.
- Tak, panie Styles. Zgadzam się - szepnęłam i pocałowałam go w policzek.
Odwzajemnił uśmiech, z powrotem złapał mnie za rękę i udaliśmy się w kierunku hotelu, gdyż zostało jedynie 10 minut do obiadu, a po poprzedniej sytuacji, nie mogliśmy sobie pozwolić na jakiekolwiek spóźnienia.
***
Dziewczyny siedziały przy stoliku i zajadały się naleśnikami z truskawkami, rozmawiając przy tym. Chłopaki jedli frytki i jakieś mięso i też rozmawiali. Cassandra jak zwykle wzięła sobie tylko sałatkę i sok, gdyż 'dbała o linię'. Stanęliśmy w wejściu, wciąż trzymając swe dłonie w uścisku. Ashley na nasz widok wypuściła widelec z ręki i otworzyła szeroko buzię. Po niej uczyniły to Alex, Mikeyla i Megan, która dosiadła się do naszego stolika. Zayn widząc dziwną reakcję Alex, odwrócił się, by zobaczyć, co ją tak zaskoczyło. Otworzył szeroko oczy i zaczął stukać w ramię pozostałych. Zakryli sobie buzie rękami, a na ich twarzach momentalnie zagościł uśmiech. Spojrzałam na Harrego i zachichotałam, po czym podeszliśmy do blatu i zaczęliśmy nabierać jedzenie. Zerknęłam w stronę stolika Cassandry i jej świty. Jej dwie przyjaciółki pocieszały i uspakajały liderkę, mówiąc, że nie jest warta, i że od złości się robią zmarszczki itp, itd. Nie żebym się cieszyła z czyjegoś smutku ... Co ja gadam ?! Byłam bardziej zadowolona niż kiedykolwiek wcześniej !
______
Z powodu tego, iż dzisiaj miałam dzień wolny od szkoły (choroba) nabazgrałam taki rozdział.
Dodałam muzykę i w ogóle, więc wiecie, jest taki ' urozmaicony ' .
Jak Wam się podoba? :) | kisses. <3
polecam bloga -->http://opowiadania-1d-oczamirosse.bloog.pl/?ticaid=6f7c0 super masz pomysły
OdpowiedzUsuńkurde to jest genialne!!! :***
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
wiedziałam .! właśnie jade na wycieczke i nie mogę rozstać się z komputerem przez cb.! mam nadzieje że jak wrócę będzie next .!!! Boże uwielbiam to co piszesz .!!!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietne to :)
OdpowiedzUsuńZapraszam tu : http://magic-holidays.blogspot.com/
Świetne to jest!!!! boże jak ja to Kocham ! czekam na kolejny rozdział!!!! i chętnie czytałabym w papierowej wersji!
OdpowiedzUsuńPs tak jak obiecałam po następnym rozdziałem będzie spamik ! :D