poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 6 : " - Przyznaj, lecisz na nią "


Promienie słoneczne zmusiły moje powieki do otworzenia się. Przetarłam oczy dłońmi
i odgarnęłam spadającą mi na czoło, niesforną grzywkę. Westchnęłam i zaśmiałam się pod nosem, gdy ujrzałam pozycje w jakich zasnęły moje przyjaciółki. W jednym pokoju znajdowały się po dwa łóżka koło siebie. Postanowiłyśmy je zsunąć i ja spałam z Ashley, a Mikeyla z Alex. Ash leżała na prawej stronie, lewą rękę odrzuciła na bok, prawa spadła jej z łóżka, razem z prawą nogą. Natomiast Alex i Mikeyla ... ich nie można było zaliczyć do spania na łóżku, bo obydwie dotykały go tylko palcami u stóp. Reszta ciała znajdowała się na jakże ładnej, drewnianej podłodze. Nie, nie, nie. Tu się nic nie działo. Po wieczorku zapoznawczym wszyscy wróciliśmy do swoich pokoi. Pominę czyjeś pukanie o trzeciej w nocy, bo i tak nie otworzyłyśmy.
- Dziewczyny, wstawajcie, bo spóźnimy się na śniadanie - powiedziałam, odgarniając pościel, a następnie podeszłam do szafy i zaczęłam wyciągać ubranie.
- Coo? - usłyszałam z tyłu.
- Wstawajcie, bo się spóźnimy na śniadanie - powtórzyłam spokojnie.
- A która godzina?
- Ósma.
- I już wstajemy?!
- Śniadanie jest o dziewiątej. Chyba dobrze, że obudziłam was wcześniej, bo przynajmniej będziecie miały czas, żeby się wyszykować, hę?
Nie usłyszałam już żadnej odpowiedzi, tylko ziewanie i coś w stylu jęczenia, że boli mnie to
i to. Po jakichś dziesięiu minutach wszystkie zdecydowały jednak, że warto już wstać, bo naprawdę nie zdążymy. Ubrałyśmy się, uczesałyśmy, umalowałyśmy i byłyśmy gotowe. Zerknęłam na telefon. Odczytałam dziewiątą osiem.
- Chodźmy, bo zaraz nie będzie nic do jedzenia - odparłam i zaczęłam szukać klucza. - Widziałyście go?
- Co?
- No klucz.
- Nie?
- To mi pomóżcie szukać.
- No przecież ja mam - usłyszałam głos Alex.
- Dobra - odpowiedziałam i wyszłam z pokoju.
Wsiadłyśmy do windy, ostatnie poprawki przed lustrem i parter. Weszłyśmy na salę, na której była już chyba cała grupa. Wszędzie porozstawiane były stoliki,  a to dwuosobowe, a to pięcio. Przykryte były białymi obrusami, a na nich stały flakoniki z kwiatkami. W powietrzu unosił się zapach masła i kawy.
- Ładnie tu - zaczęłam. - Chyba będę lubiła wstawać i chodzić na śniadania - zachichotałam.
Podeszłyśmy do stolika, na których stały drewniane koszyczki, a w nich chleb, bułki i puste rogaliki. Dziewczyny szybko się zdecydowały i poszły dalej, a ja stałam jeszcze chwilę i myślałam co by tu zjeść. Nagle poczułam czyjś oddech na ramieniu.
- Rogaliki są bardzo dobre - szepnął.
Poczułam motyle w brzuchu, bo doskonale wiedziałam kto za mną stał.
- Tak mówisz? - zapytałam.
- Mhm - mruknął.
Wyciągnęłam rękę po produkt i położyłam go na talerzu.
- Dziękuję za pomoc - odparłam i wciąż nie odwracając się, poszłam dalej.
Kolejnym krokiem było wybranie sobie miejsca. Stanęłyśmy we cztery, ramię w ramię i rozejrzałyśmy się po sali, w poszukiwaniu wolnego i w atrakcyjnym położeniu, stolika.
Zauważyłyśmy Cassandrę z jej dziewczynami, siedzące obok chłopaków.
Uśmiechnęłyśmy się do niej sztucznie, a ona tylko spojrzała na nas z ' żalem ' i dalej maczała rogala w dżemie.
- Tuuutaj ! - usłyszałyśmy wołającego Louisa. Machał do nas i zachęcał, byśmy usiadły za nimi. Kiwnęłyśmy głowami i udałyśmy się do wskazanego miejsca.
- Hej - wydukali po kolei, a Harry tylko się do mnie uśmiechnął.
- Hej - odpowiedziałyśmy. - Jak wam minęła noc?
Cassandra spojrzała na nas, gdyż siedziała obok. Zaciekawiona nadstawiła uszu.
- Noo... po wczorajszych --
- Nie mów na głos Liam ! - przerwał mu Niall.
Spojrzałyśmy się na nich dziwnie, kiedy w końcu zrozumiałyśmy o co chodzi.
- Właśnie - zaczęłam mówić. - Nie gadaj tak głośno, bo to nie jest rzecz, którą warto się chwalić! - zrobiłyśmy poważne miny.
- No, ale powiem wam, że w piżamkach to wy słodko wyglądacie - odezwał się Harry.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem i roześmiałam się ponownie.
- Dzisiaj powtórka? - wtrąciła się Mikeyla.
- TAAK ! - krzyknęli na raz, na co wszyscy zaczęli głośno się śmiać.
Cassandra przerzuciła wzrok na swoje koleżanki i coś do nich szeptała, co chwilę na nas zerkając. Uśmiechnęłam się do siebie i zabrałam się za jedzenie śniadania, które prawie mi wystygło.
***
- Kochani ! - po sali rozszedł się głos opiekunki Sellod. - Dzisiaj idziemy wspólnie na wycieczkę, przychodzimy na obiad i po obiedzie macie czas wolny, dobrze?
- Taak - odpowiedzieliśmy zgodnie.
Skończyłyśmy jeść i odniosłyśmy naczynia do okienka.
- Do zobaczenia na recepcji za 20 minut - Liam uśmiechnął się do nas i razem z chłopakami, udali się schodami na górę. My za to wsiadłyśmy do windy.
- Musimy się ładnie ubrać - zarządziła Ashley.
- Nie zapominaj, że idziemy na wycieczkę i pewnie się będziemy wspinać po jakichś skałach i w ogóle - poinformowałam ją.
- Dobra, dobra. Na sportowo też się można fajnie ubrać.
Włączyłyśmy muzykę i zaczęłyśmy buszować w szafach i torbach.
***
Po przeliczeniu wyruszyliśmy na 'wyprawę'. Przez chwilę szłyśmy z dziewczynami koło siebie, ale później Mileyla podeszła do Louis'a, Ashley niby przez przypadek znalazła się koło Liama, natomiast Alex została zawołana przez Zayna, gdyż chciał się jej o coś zapytać. Kiedy do mnie przyłączył się Harry, zrozumiałam, że tu kryje się jakiś podstęp. I to zaplanowany.
- Heej - powiedział słodko i uśmiechnął się pokazując swój dołeczek w lewym policzku.
- Heej - odpowiedziałam nieco zestresowana.
- Niezła akcja była dzisiaj na stołówce, prawda?
- Taak - zaśmiałam się.
- Idealnie kłamiemy, ale przynajmniej utarliśmy nosa Cassandrze. Nie ładnie podsłuchiwać.
- Zaraz - zatrzymałam się na chwilę, ale po chwili zaczęłam iść dalej. - Myślałam, że ją lubicie.
- Po czym tak wnioskujesz? - zapytał zaciekawiony.
- Ymm ...  siedzieliście razem na plaży, później gdzieś wspólnie poszliście - wymieniłam.
- Cassandra jest ładna, ale .. nie ma głębi. Jak i jej koleżanki. Zachęciła nas, żebyśmy do nich podeszli, więc to zrobiliśmy. Wiesz, chcemy mieć ze wszystkimi dobre kontakty - wytłumaczył się i spojrzał na mnie, jednak ja wciąż twardo patrzyłam przed siebie, żeby nie wyszło, że się na niego gapię. Wiem, wiem, bez sensu.
- Przyznaj. Lecisz na nią - wywróciłam teatralnie oczami.
- Jest ładna, ale nic mnie w niej nie kręci.
Pokiwałam głową z myślą : " Taa , jasne ".
- W przeciwieństwie do ciebie - usłyszałam, a nogi w momencie zamieniły się w watę.

"Boże, co on powiedział?!"
_________
Hłe, hłe, romansik, romansik.
Ale czy wszystko pójdzie jak po maśle?
Jak wam się wydaje, co będzie dalej? Co odpowie Harremu , Jade? :)
Czekam na wasze propozycje i dziękuję za komentarze i wyświetlenia. ! <3
_____
Jeżeli chcecie być informowani na twitterze, gg lub fb o nowych rozdziałach, pozostawcie mi swoje nicki, numery pod postem.  :)

sobota, 27 października 2012

Rozdział 5 :"- Również jestem otwarty na nowe znajomości, więc nie bójcie się podejść i zagadać, jeśli byście chciały..."


Pomimo późnej pory, wciąż było ciepło. Plaża rozświetlona była lampkami, wiszącymi wzdłuż dachów kafejek stojących nieco wyżej od wody. Gdzieniegdzie neonami po oczach dawały tablice informujące, że w danym miejscu stoi budka fotografczna, czy toaleta. Usiedliśmy  w dużym kole, na piasku, przy brzegu, jednak wystarczająco daleko, by woda nie zmoczyła nam tyłków.
- To może ja zacznę? - powiedziała Pani Sellod. - Nazywam się Mariah Sellod, mam czterdzieści trzy lata i przyjechałam na ten wspaniały obóz ze swoim mężem - wskazała palca na siedzącego faceta, który od razu wstał i zaczął mówić o sobie.
- Nazywam się David Sellod i jestem mężem Mariah, wspaniałej organizatorki tej cudownej kolonii. Mam nadzieję, że się polubimy, bo raczej nie jestem konfliktowy i doskonale wszystko rozumiem, bo przecież kiedyś też byłem młody.
Rozległy się brawa. Cała kadra przedstawiła się i nadszedł czas na uczestników. Kolejka szła po kolei od lewej strony. W głowie układałam sobie co powiem, ale i tak wiedziałam, że ze stresu przekręcę wszystko, więc w sumie to nie miało najmniejszego sensu.
- Nazywam się Cassandra, ale możecie mówić Cassie, mam 18 lat - usłyszałam i uniosłam głowę do góry, by spojrzeć na stojącą na środku postać. - Uwielbiam modę, show-biznes, fitness i oczywiście - popatrzyła po wszystkich - muzykę i dobrą zabawę - dokończyła, ukłoniła się jak księżniczka, rozciągając spódnicę na prawą i lewą stronę, uśmiechnęła się niezwykle słodko i usiadła na swoim miejscu, puszczając po drodze oczko do chłopaków.  Po niej były jej przyjaciółki, które nie powiedziały nic innego, tylko to co Cassandra.
Wywróciłyśmy oczami, a mnie zaczęło walić serce, kiedy Megan wróciła z powrotem na swoje miejsce, bo to oznaczało moją kolej. Wzięłam głęboki wdech, poprawiłam włosy i stanęłam na środku, splatając ręce na przodzie.
- Mam na imię Jade, mam 18 lat. Interesuję się muzyką, serio, jest całym moim życiem. Lubię zakupy, dyskoteki, czas spędzany z przyjaciółmi - nabrałam pewności siebie widząc uśmiech na twarzach moich, już w sumie, znajomych. W pewnym momencie usłyszałam głos:
- Mogę cię przelecieć?
Wszyscy się zaśmiali. Włącznie ze mną.
- Punkt za odwagę - odparłam i wskazałam na niego palcem. - Jestem pozytywnie nastawioną osobą i chętną na nowe znajomości - spojrzałam na Harrego. Miałam nadzieję, że zrozumie, że chodziło mi o niego. - Dziękuję - dodałam i wróciłam na miejsce.
Rozległy się brawa i wiwaty. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i odchyliłam się, opierając ciało na postawionych z tyłu rękach. Spojrzałam w prawo i ujrzałam go, patrzącego się na mnie. Puścił mi oczko i uśmiechnął się, po czym wrócił do poprzedniej pozycji. Po chwili wyszedł na środek.
- Harry, 19. Uwielbiam muzykę, dobrą zabawę. Również jestem otwarty na nowe znajomości, więc nie bójcie się podejść i zagadać, jeśli byście chciały - spojrzał na mnie, po czym szybko się poprawił - lub chcieli. Oklaski i kolejna osoba.
- Niall, 18. Moją pasją jest muzyka, granie na gitarze i .. jedzeenie - ostatnie słowo znacznie przeciągnął i pomasował się po brzuchu, na co wszyscy odpowiedzieli śmiechem. - Mam nadzieję, że to będą THE BEST WAKACJE EVER ! A i chciałbym pozdrowić, wczoraj mi poznanych Zayna, Louisa, Harrego i Liama. Czuję się jakbym was znał od dawna - wskazał na nich palcem i wyszczerzył śnieżnobiałe zęby. Kolejny był Zayn.
- Hej, jestem Zayn, mam 19 lat. Moim hobby jest muzyka i tatuaże - pokazał rękę, ozdobioną kilkoma rysunkami. - Ale spokojnie, umiem zachować umiar we wszystkim, więc i w tym mi się uda. Chyba - dodał i zachichotał.
- Louis, mam 19 lat - powiedział kolejny. - Lubię śpiewać, wygłupiać się, grać w piłkę nożną. Moi znajomi nazywają mnie dużym dzieckiem. Tak, to prawda i jestem z tego dumnyy ! - wykrzyczał i uśmiechnął się. Przyszła kolej na Liama.
- Nazywam się Liam i mam 19 lat. Kocham muzykę, śpiewanie, granie w piłkę nożną, psy, imprezowanie, chociaż jestem w miarę spokojny i rozsądny. Często ratuję różnych ludzi - powiedział i spojrzał na mnie. Wzruszyłam ramionami, jakbym nie wiedziała o co mu chodzi i odwzajemniłam uśmiech. - No i oczywiście jestem otwarty na nowe znajomości, po to tu przyjechałem - tym razem jego wzrok wylądował na siedzącej obok mnie Ash, która dłubała w piasku. Szturchnęłam ją, a później pokazałam, by spojrzała na stojącego w środku chłopaka. Wykonała moje polecenie i zdecydowanie nie żałowała tego.
Później przedstawiła się jeszcze Mikeyla, bo ona siedziała w zupełnie innym miejscu, nie wiadomo dlaczego. Po dziesięciu minutach było już po wszystkim.
- Dobrze, to teraz podzielmy się na grupy. Grupa numer jeden to : Ashley Regold, Mikeyla Sight, Jade Throse, Alex Rullo. Dobieracie sobie jeszcze kogoś?
Spojrzałyśmy się po sobie i już miałyśmy odpowiadać, kiedy usłyszałyśmy głos Harrego.
- Tak, nas. Całą piątkę.
Reszta pokiwała głowami.
- Okeej - odparła Ashley i uśmiechnęła się do nich.
- To jeszcze niech nas pani dopisze - zerwała się Cassandra.
- Nie, Ciebie nie chcemy - wypaliła bez zastanowienia Alex.
Myślałam, że ze złości wyjdą jej oczy.
- To nie - prychnęła i poszła do góry.
- Ostro - stwierdził Zayn, stając przy Alex.
Zachichotała.
- To co? Wracamy? - zadała pytanie pani Sellod.
- A możemy jeszcze zostać? - zapytaliśmy.
Zapadła chwila ciszy.
- Dobra, tu macie kafejki, możecie sobie posiedzieć do jedenastej. O 23:30 sprawdzamy, czy wszyscy są w pokojach, stoi?
- Stoi - odpowiedzieliśmy zgodnie.
Siedliśmy z powrotem w kółku. Tym razem w ustawieniu : Harry, Jade, Ash, Liam, Alex, Zayn, Mikeyla, Louis, Niall i Megan, a obok niej Kelsey. Za chwilę do Harrego przysiadła się Cassandra i świta. Niall i kilku chłopaków wyjęło gitary, wcześniej przygotowane, umówili się na dany utwór, który wspólnie, po chwili, zaczęła śpiewać cała grupa.

Rozdział 4 : "- Jade, weź się na następny raz nie ośmiesz okej?"


Przebudziłam się i przetarłam oczy. Zdając sobie sprawę gdzie się znajduję i, że mnóstwo różnych, nieznanych mi jeszcze osób na mnie patrzy, sięgnęłam do torebki i wygrzebałam z niej małe lusterko, w którym sprawdziłam swój obecny stan. Nie było nawet tak źle, poza tym, że na prawym uchu odcisnął mi się wzorek z ręcznika. Na szczęście nie było to bardzo zauważalne, ponieważ włosy zakrywały ślad.
- Wstawajcie - klepnęłam w pośladek Ash. - Pani mówi, że zbieramy się do hotelu.
- A wieczorek zapoznawczy?
- Powiedzieli, że jednak rozpakujemy się najpierw, a o dwudziestej będzie zbiórka i przyjdziemy tu ponownie.
- A okej - odparła i ziewnęła. - Nie ma to jak drzemka na plaży w cudownym Miami - westchnęła -  Strzelamy fotkę ! - wyciągnęła aparat i kliknęła szary przycisk.
Obudziłyśmy Alex i Mikeylę, a następnie wstałyśmy, otrzepałyśmy ręczniki i założyłyśmy ciuchy.
Rozejrzałam się dookoła. Nigdzie nie widać było chłopaków i tamtych dziewczyn.
"Pewnie poszli razem" - pomyślałam i wzruszyłam ramionami.
Ustawiłyśmy się w pary, przeliczyli nas i ruszyliśmy do hotelu. Szłam ramię w ramię z Ash.
- Ashley - zaczęłam - podoba ci się Liam? - ostatnie słowo wyszeptałam.
Zaczerwieniła się.
- No trochę... a komu oni się nie podobają?
- W sumie - stwierdziłam.
- Ale wiesz .. równie dobrze, mogą być tylko ładnie wyglądającymi debilami. Jak moja mama mówi :
"Wszystko wyjdzie w praniu ".
Zachichotałam.
- Ma rację - oznajmiłam i uśmiechnęłam się do niej.

Ślimaczym tempem doszliśmy do głównego hallu, w którym znajdowała się recepcja.
Tam, każdy pokój otrzymał swój kluczyk i godzinę na wyszykowanie się na wyjście.
- Prosimy się nie spóźnić, bo to wy na tym stracicie ! - nawoływały opiekunki.
- Dwieście sześćdziesiąt dziewięć - odczytałam z plakietki numerek.
Spojrzałyśmy się na siebie znacząco i wsiadłyśmy do windy razem z ...
- Hej - powiedział wesoło Louis.
- Hej - odparłyśmy razem.
Zapadła cisza.
- Niezłe z was wariatki - zaśmiał się Harry.
Spojrzałam na niego pytająco.
- To jak wskoczyłyście do wody.
- Noo to było mega - dodał Niall.
- Serio? - wtrąciła się Alex. - Co w tym niezwykłego?
- No na przykład Cassandra nie odważyłaby się zrobić czegoś takiego. Za bardzo dba o wygląd - zabrał głos Liam.
- Cassandra? - zapytałam i usłyszałam dzwonek, a drzwi do windy otworzyły się. Chciałam wysiąść, kiedy 'loczek' złapał mnie za łokieć i wskazując na klucz, powiedział :
- Jeszcze jedno piętro - uśmiechnął się, a dziewczyny hamowały śmiech.
- Faktycznie - odparłam speszona i posłałam przyjaciółkom złowieszcze spojrzenie.
"Znowu zrobiłam z siebie debila!" - pomyślałam i starałam się nie okazywać, jak bardzo chciałabym w tym momencie zapaść się pod ziemię. Po chwili dojechaliśmy na właściwe piętro.
- Do zobaczenia później - zawołał Niall i pomachał nam.
Uśmiechnęłyśmy się i wyszłyśmy, a oni pojechali dalej.
- Matko Boska, jacy oni są cudowni ! I to pięciu ! Dla każdej po jednym i jeszcze zostanie, ahaha! - knuła plany Alex.
- Jade, weź na następny raz nie ośmiesz się okej? - zachichotała Mikeyla.
- Co ja niby złego zrobiłam? Chciałam wysiąść za wcześnie, wielkie mi rzeczy. Jak gdybyście wy nigdy się nie zapominały - podsumowałam i skręciłam w lewo.
- Zaklepuję pierwsza łazienkę ! - krzyknęła Ash i odebrała walizkę od mężczyzny z czapeczką na głowie. - Dziękuję - powiedziała i skinęła głową.
- Ja druga ! - powiedziałam.
- Trzecia ! - zawołała za mną Alex.
- Dobra, dobra, mogę być ostatnia - mruknęła Mikeyla. - Ale za to zajmuję łóżko najbliżej balkonu.
- TU JEST BALKON?! - krzyknęłyśmy chórem i zerwałyśmy się z miejsca.
Stanęłyśmy we cztery na brązowych płytkach, oparłyśmy się o metalową, poskręcaną abstrakcyjnie poręcz i westchnęłyśmy.
- Widok na ocean. To najpiękniejsze co może być w takim hotelu - powiedziałam.
- Noo, masz rację - zgodziły się ze mną.
- Dobra, czas wybrać ubranie.
Włączyłyśmy sobie muzykę i zaczęłyśmy przegrzebywać swoje walizki w poszukiwaniu czegoś ładnego. Ja ubrałam się w : http://www.polyvore.com/cgi/set?id=61943609&.locale=pl, Alex założyła czarne spodenki, żółtą bluzkę i dodatki, a pozostałe dziewczyny ubrały sukienki z kwiatowym wzorem. Wykonałyśmy makijaże, włosy zostawiłyśmy rozpuszczone, delikatnie spryskałyśmy je lakierem, by nie były bardzo oklapnięte, ostatnie psiknięcie mgiełką o zapachu truskawek i byłyśmy gotowe.
- Ruszamy na podbój - powiedziała Ashley i wystawiła rękę, by przybić jej piątkę.
Pokiwałyśmy głowami i ruszyłyśmy do recepcji.
***
Wszyscy rozsiedli się wygodnie na kanapach, czekając na opiekunów, którzy się spóźniali.
Kiedy wreszcie zaszczycili nas swoją obecnością, Pan w okularach, nazwany przez nas Pomarańczą, ze względu na jego nieco pomarańczową - kto wie, może się tak spiekł - skórę, zaczął mówić:
- Macie po 16,17,18,19 lat. Jesteście dorośli. Wobec czego postanowiliśmy, że nie będzie to taka typowa kolonia, że wszędzie chodzimy razem i tak dalej, i tak dalej.
Nastąpiło poruszenie wśród uczestników wyjazdu. Ci, którzy wcześniej nie słuchali, odwrócili się w stronę opiekuna i nastawili uszu.
- Postanowiliśmy, że dajemy wam wolne dwa tygodnie, oprócz dni, w które będziemy jechali na dane wycieczki, które opłacili wasi rodzice lub wy sami, ale jest jeden warunek - uciszył wszystkich wskazującym palcem - na śniadania, obiady i kolacje idziemy razem.
Jeżeli chcecie wyjść gdzieś musicie przyjść i zgłosić to nam. Możecie dobrać się w grupy kilku-kilkunastoosobowe i wtedy wystarczy, że jedna osoba przyjdzie i powie, gdzie macie zamiar iść i za ile mniej więcej wrócicie. Żeby nie było tak, że po śniadaniu wyjdziecie, nie wiadomo gdzie i wrócicie na kolację. Co jak co, ale jednak odpowiadamy za was, a to, że dajemy wam większą wolność, luz, to już nasza dobra wola.
- A o której najpóźniej możemy wrócić? - zadał pytanie blondyn, siedzący z przodu.
- Wiecie - zaczęła mówić Pani Kuresdy - tu są przeróżne dyskoteki, czynne czasami dopiero od na przykład 22. Więc macie czas do? - zwróciła się z pytaniem do innych opiekunów. - Dobra, na razie do 23, a jak pokażecie, że można wam zaufać to damy wam czas nawet do pierwszej, a co tam, wyszalejcie się !
Wszyscy zaczęli się śmiać i bić brawo.
- Mamy nadzieję tylko, że nie trzeba wam przypominać jak się zachowywać?! Zero picia, zero - zatrzymała się pani Sellod.
- Zbliżeń seksualnych - dodała Pomarańcza, na co młodzież wydała z siebie okrzyki typu "Tak, tak, oczywiście", "no chyba ty". - No, no ! - pogroził im palcem. - Teraz idziemy wszyscy na długo oczekiwany wieczorek zapoznawczy i przy okazji podzielicie się tam na grupy. LET'S GO!
______________
Jeżeli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałów, możecie zostawić mi w komentarzach swoje nazwy na Twittera lub numery gg, czy nazwę na facebook'u. :)

Jak Wam się podoba? Wiem, że na razie może być nudno, ale obiecuję, rozkręci się.
Całuski ! < 3

Rozdział 3 : "Nawet jeśli mi się podoba któryś z nich, to nie ma znaczenia. Zdecydowanie przegrywamy z tamtymi laskami"


Stałyśmy gadając o tym, jakie kostiumy założymy na pierwszy wypad na plażę, kiedy nagle poczułam stukanie w ramię. Odwróciłam się zdziwiona i ujrzałam Pana X.
- Hej. Liam jestem - odparł i podał mi rękę.
Odwzajemniłam gest.
- Jade. A to Ashley, Mikeyla i Alex - dodałam.
- Ashley - mruknął. - Ładna sukienka.
- Dziękuję - odpowiedziała słodko.
Patrzyli się na siebie przez chwilę, po czym ciszę przerwało chrząknięcie 'Bad Boy'a'.
- Zayn - wyciągnął rękę do każdej z nas.
Po nim przyszedł blondyn i przedstawił się jako Niall, kolejny był Louis, a na końcu chłopak z lokami.
- Harry - powiedział i uśmiechnął się, patrząc mi w oczy.
- Jade - odpowiedziałam i zacisnęłam wargi.
Znów posłał mi uśmiech.
- Kochani ! Zapraszamy bliżej nas, żeby każdy usłyszał co robimy dalej !
Opiekunowie wyjaśnili nam, że czas przesunął się tutaj o pięć godzin, wobec czego w tym momencie była godzina szesnasta.
- Teraz udajemy się do hotelu, gdzie będziemy musieli się zakwaterować, rozpakować i tak dalej - oznajmił wysoki brunet z prostokątnymi okularami na nosie, trzymający pomarańczową teczkę w jednej ręce, a wielką, brązową walizkę w drugiej. - Wiem, że jesteście duzi, więc zachowujcie się tak jak przystoi i pilnujcie się nawzajem. Nie chcemy jakichś zaginięć, bo przykładowo któraś z dziewczyn zobaczy sławnego aktora, ponieważ i takich się tu spotyka.
Na te słowa wszystkie osobniki płci żeńskiej wydały dźwięk podeksytowania, kilka nawet rzuciło się swojej koleżance na szyję.
- W takim razie, grupa, idziemy ! - krzyknęła Pani Sellod i ruszyła w kierunku wielkich, szklanych drzwi.
***
- Słuchajcie mnie ! HALLOOO ! - krzyknęła głośno kobieta. Wszyscy, zmęczeni drogą, siedzieli na niebieskich kanapach w recepcji. Niektórzy coś jedli, pili, inni gadali, niektórzy marudzili. - Niestety zanim się wprowadzimy do pokoi, paniom sprzątaczkom potrzeba jeszcze czasu, by je doprowadzić do ładu po poprzednich lokatorach. Wobec czego załatwimy teraz to, co mieliśmy zrobić jutro. A im wcześniej, tym lepiej. Wstajemy - wydała polecenie. Coś jeszcze szepnęła do swoich koleżanek, które pełniły funkcję pomocniczych opiekunów, pokiwała głową i mówiła dalej. - Wybieramy się teraz na plażę. Najpiękniejszą plażę w całym Miami.
Tam, każdy z was będzie miał czas, by się zdrzemnąć, poleżeć sobie i odpocząć. A na sam koniec, zrobimy sobie ' wieczorek zapoznawczy ' , który - jak sama nazwa wskazuje - będzie czasem, kiedy wszyscy się sobie przedstawią i będziemy mogli zacząć naszą wspaniałą wycieczkę, wohooo !
Jak powiedzieli, tak zrobiliśmy.
***
Dojście na plażę zajęło nam nie więcej niż 5 minut, gdyż znajdowała się ona tuż przy hotelu.
Grupa nastolatków w wieku od 16 - 19 lat, około 40 osobowa, rozproszyła się po plaży. Niektórzy zajęli miejsca wyżej, inni niżej, tuż przy wodzie.
- Ale cudownieee - powiedziała Ashley i wzięła głęboki wdech, rozkoszując się czystym powietrzem, pomieszanym z morską bryzą. - Już mi się tu podoba. Niech teraz tylko oni - kiwnęła głową w kierunku poznanych nam na lotnisku chłopaków. - Się do nas przysiądą i będzie jak w niebie. Co o tym myślisz Jay?
Wzruszyłam ramionami.
- Może lepiej nie - skłamałam, bo przecież to jasne, że chciałam, żeby spędzili z nami czas. KTO BY NIE CHCIAŁ?! - Oni zresztą chyba już wybrali sobie towarzystwo - odparłam i spojrzałam na siedzących 'bogów' w towarzystwie trzech ślicznych, opalonych, szczupłych i niesamowicie atrakcyjnych dziewczyn.
- Jesteśmy od nich lepsze - oznajmiła stanowczo Alex. - Weź spójrz tylko na nas.
Odgarnęła włosy do tyłu, jak to robią uwodzicielki.
Zaśmiałyśmy się głośno.
Zaczęło mi się robić gorąco, więc zdjęłam koszulkę, tym samym zostając jedynie w samej górze od kostiumu i jeansowych spodenkach. Buty zdjęłyśmy już wcześniej, przed samym wejściem na piasek.
- Wskakujemy do wody?!
- JASNE ! - odparły chórem moje przyjaciółki.
Rozebrałyśmy się do końca i złapawszy się za ręce, na dany sygnał, wbiegłyśmy do wody.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA, JAKA ZIMNAAAAAAAAAAAAAAAAAA - krzyczała Mikeyla, śmiejąc się przy tym w głos.
Zaraziła nas tym, więc po chwili żadna z nas nie mogła powstrzymać radości i po prostu się zatraciłyśmy. Kiedy już zmarzłyśmy doszczętnie, wyszłyśmy na ląd i położyłyśmy się na ręcznikach, jeszcze cicho chichotając.
- Ziiiimmmnoo - dygotałam, pociągając nosem.
- Ale było super ! Jutro powtórka - zarządziła Ash, wycierając włosy w ręcznik.
- Wiecie, że wszyscy się na nas patrzyli? - zapytałam, uświadamiając sobie, że mogłyśmy wyjść na idiotki.
- Ciekawe czy Zayn i spółka też - dodała Alex i położyła się na brzuchu, jak pozostałe dziewczyny.
- Aż tak wam na nich zależy? - zdziwiłam się.
- A tobie może nie? - prychnęła Mikeyla.
- Nie?
- Jasne - odparła cicho.
- Ja tam widziałam, jak patrzyłaś się na tegooo ... - myślała Alex.
- Harrego? - zgadywała Ash.
- Tak, tak właśnie - pstryknęła palcami - dzięki za podpowiedź Ash.
- Albo na Liama, tego na którego wpadła - powiedziała pod nosem Mikeyla.
Zmarszczyłam czoło.
- Nawet jeśli mi się podoba któryś z nich, to nie ma znaczenia. Zdecydowanie przegrywamy z tamtymi laskami - wymamrotałam i ułożyłam się na swojej przedniej stronie.

___________
komentujcie, albo chociaż informujcie mnie na fb, że przeczytaliście, to mnie motywuje ... ; >
Ada ! :)

piątek, 26 października 2012

Rozdział II : " - Uważaj, bo na następny raz może mnie nie być i wpadniesz na jakiegoś starego dziadka, a z takimi to lepiej nie zadzierać "


- Słyszałaś? - szturchnęła mnie w ramię, siedząca obok, Ashley.
- Huh? - wymamrotałam, przebudzając się lekko.
- Ledwo zdążyli, ale jednak są.
- Ktoo? - zapytałam nic nie rozumiejąc. Ziewnęłam.
- No chłopaki, doszli jeszcze. Przyjechali na lotnisko i prawie by się spóźnili na lot, ale przepuścili ich na szczęście.
- Czemu na szczęście?
- Dziewczyny z tyłu, mówiły, że ładni.
- Byłaś z tyłu?
- Byłam. Można sie było odpiąć na chwilę, ale później kazali znowu usiąść na swoich miejscach, bo wlecieliśmy w strefę turbulencji.
- To skoro byłaś z tyłu, to ich nie widziałaś? - pytałam.
- Raaany, nie byłam na samych tyłach, tylko w sumie bardziej w środku, bo tam siedzi Kelsey z Megan i mi powiedziały, że ich widziały.
- Czemu więc nie poszłaś na tyły?
- Bo wyglądam jak debil i nie mogłam się im pokazać. Co ty taka nieprzytomna jesteś?! - wywróciła oczami.
- No przepraszam bardzo, rozbudziłaś mnie, a wiele razy cię ostrzegałam : " Nie mów do mnie jak wstanę ".
Odwróciłam się w stronę okna i z powrotem ułożyłam twarz na zabranej z domu, niebieskiej poduszce i zasnęłam.
***
Duża grupa powoli przesuwała się w stronę wyjścia z lotniska. Wszystkich oślepiło niesamowicie rażące słońce. Opiekunowie zarządzili 30 minut wolnego czasu, by się odświeżyć, przebrać, a następnie ogłosili zbiórkę, na której mieli zamiar przekazać nam kartkę z planem zajęć na najbliższe dni. Razem z dziewczynami niewiele myśląc, udałyśmy się do pierwszej, lepszej toalety, byleby nie stać w nie wiadomo jak długiej kolejce. Pchnęłyśmy granatowe drzwi, z lekkim obrzydzeniem na twarzy.
- Ohyda - mruknęła Alex i zatkała nos.
- Kurde, to jest lotnisko. Mogliby zadbać o wystrój łazienek - powiedziała Ash.
- Dobra, trudno. Mamy tu tylko umyć zęby i się przebrać. Nie marudźcie - upomniałam je i zabrałam się do czesania włosów. Z torby wyjęłam ubranie : http://www.polyvore.com/cgi/set?id=61884811&.locale=pl i weszłam do toalety.
- Widziała któraś z was tych co doszli? - zapytałam.
- Niee - mruknęła Alex.
- Ja słyszałam, że jedn wygląda, coś w stylu "Bad Boy", wiecie, tatuaże itp. - odparła Mikeyla.
- Pewnie metalowcy - dodała Ashley.
- No wy już wszystko wiecie od razu - wyszłam z kabiny i wpuściłam kolejną. - W ogóle to weźcie się pospieszcie, bo się spóźnimy.
Podeszłam do lusterka, grzywkę zarzuciłam na bok i spryskałam delikatnie lakierem. Rzęsy pomalowałam tuszem, a na policzkach rozprowadziłam puder i trochę różu. Niedoskonałości - choć nie było ich wiele, z czego się bardzo cieszyłam - zakorektorowałam.
Po dziesięciu minutach opuściłyśmy łazienkę, głośno się śmiejąc, gdyż mądra Mikeyla przez przypadek spuściła sobie w kibelku skarpetkę.
- Debil - klepnęłam ją w czoło, na co ona odpowiedziała mi tym samym.
Zaczęłyśmy się "bić". Uciekając przed nią wpadłam w kogoś.
- Matko, przepraszam - zdjęłam rękę z jego klatki piersiowej, którą oparłam się, by nie upaść. Podniosłam wzrok i speszyłam się, bo stał przede mną niczego sobie chłopak.
- Uważaj, bo na następny raz może mnie nie być i wpadniesz na jakiegoś starego dziadka, a z takim to lepiej nie zadzierać - posłał mi oczko.
Miał włosy koloru ciemny blond, zaczesane do góry na żela. Oczy? Chyba brązowe.
Zaczerwieniłam się i odwróciłam do dziewczyn, które pokładały się ze śmiechu.
- Uspokójcie się ! - krzyknęłam na nie żartobliwie.
- No, panie i panowie, sposób na podryw a'la Jade - mówiły przez śmiech.
Przechyliłam głowę w lewą stronę i uniosłam brwi.
- Leczcie się - mruknęłam, założyłam ręce na piersi i zaczęłam iść w kierunku miejsca zbiórki.
Stała tam już większa część grupy. W dalszym ciągu nie widziałam 'tych nowych'.
- Hej, jak minęła ci podróż? - usłyszałam głos Megan.
- Aa, całą przespałam - uśmiechnęłam się do niej.
- Fakt, Ash mi wspominała. Widziałaś chłopaków?
- Których? Tych co doszli?
Pokiwała szybko głową, ja natomiast pokręciłam przecząco.
- ŻAŁUJ ! - wrzasnęła tak, że wszyscy zwrócili wzrok na nas.
- Czy wszyscy ich już widzieli oprócz mnie? - powiedziałam z pretensjami.
- Gdybyś nie zasnęła - przerwała i spojrzała za mnie. - Chociaż ... nic straconego. Idą właśnie.
Spojrzałam na nią niepewnie i powoli odwróciłam się w tamtą stronę.
- No nie - szepnęłam zdenerwowana.
- Co? - zapytała.
- Przed chwilą wpadłam na tego w zielonej bluzie i o mało co go nie przewróciłam.
- Ładny - stwierdziła. - Co się martwisz? Przynajmniej miałaś z nim już jakiś kontakt. I to tak blisko... - szturchnęła mnie łokciem.
Prychnęłam.
- Szczerze? Wolałabym już żadnego, ale nie taki ! Co jakbym mu coś zrobiła?!
Pokręciła głową i usiadła na ławce.
Oni poszli w jej ślady, ale zajęli miejsca na murku. Było ich pięciu. Trzymali się razem, ale raczej nie byli braćmi. Bardziej koledzy, czy coś w tym stylu. Wyglądali na ten sam wiek.
Jeden miał głowę całą w brązowych lokach, drugi jaśniejsze brązowe, zaczesane na prawą stronę, trzeci blond, bardzo jasne, zaczesane do góry, prawdopodobnie użył żelu lub lakieru, czwarty - to ten na którego wpadłam, a piąty - to widocznie był ten "Bad Boy". Miał zdeczka wytatuowane ręce, ciemne włosy, zaczesane do góry, a na czubku 'grzywki' widniały jasne pasemka, które dodawały mu niesamowitego uroku. Rozmawiali ze sobą, przy okazji 'obczajając' dziewczyny na zbiórce. Nagle ich wzrok skierował się na mnie przez co o mało nie dostałam zawału. Serio, trochę się ich bałam. Jeden z nich - ten na którego wpadłam, nazwijmy go Pan X - otworzył oczy szeroko ze zdumienia, po czym z powrotem wrócił do poprzedniej pozycji i uśmiechnął się zadziornie. Zwrócił się do 'Bad Boy'a' i szepnął mu coś na ucho, a tamten pokiwał głową. Uznałam, że nie ma co dłużej tak stać i się przyglądać, więc stanęłam z powrotem przy przyjaciółkach, tym samym, odwołałam focha.

Rozdział 1 :"Jak tu jednak być innym, gdy twoje otoczenie, narzuca ci zasady?"


Zasunęłam ostatnią torbę i zarzuciłam ją na ramię.
- Tato, schodzę na doł i czekam przed samochodem, pospiesz się! - krzyknęłam. - A, i nie zapomnij wziąć tej dużej czarnej walizki na kółkach, bo jest najważniejsza - i za razem najcięższa - dodałam pod nosem i zbiegłam na dół do pralni, gdzie czekało mnie założenie butów i narzucenie jakiegoś sweterka, bo pomimo lata, wiatr wiał okropnie. Spojrzałam jeszcze szybko w wiszące na ścianie - stare już - lusterko, poprawiłam włosy, rozsmarowałam resztki pozostałego w okolicy szyi, antybakteryjnego fluidu i nacisnęłam klamkę. Wyszłam na dwór, torby położyłam na stoliku i oczekiwałam na swojego tatę. Po kilku minutach, wypachniony, pojawił się przy mnie i zapytał :
- Na pewno wszystko wzięte? Może sprawdzimy jeszcze raz?
- Tato, jest okej. Sprawdzałam cztery razy, a ty piąty. Chyba wystarczy, nie sądzisz?
Pokiwał głową, uśmiechając się przy tym i odwrócił się, by przekręcić klucz.
Wskoczyłam do samochodu, zapięłam pasy i wzięłam głęboki wdech, bo rozpoczęła się - tak mi się przynajmniej na tamtą chwilę wydawało - najlepsza wycieczka mojego życia.

***
Dojechaliśmy na miejsce zbiórki. Było po czternastej. Szczerze, to jeszcze nigdy nie jechałam na kolonię tak wcześnie. Zwykle, wyjeżdżało się w nocy, by większość poszła spać, a kierowcy przyjemniej się jechało. Wiecie, bez pisków, wrzasków młodzieży. Tu jednak było inaczej, ponieważ musieliśmy zajechać na osiemnastą na lotnisko, z którego samolotem mieliśmy dotrzeć do Miami. Trzymając w ręku torbę podręczną, zaczęłam się rozglądać za swoimi towarzyszkami. Zauważyłam blondynkę, stojącą koło czarnego opla. Pomachałam jej.
Zerwała się i podbiegła do mnie.
- Heej, jesteś wreszcie. Właśnie razem z Alex i Mikeylą się zastanawiałyśmy kiedy będziesz.
- Nie no przecież się nie spóźniłam - odparłam. - A gdzie tamte? - zmarszczyłam czoło, nie widząc ich nigdzie.
- Poszły do łazienki - wskazała budynek obok.
- Spoczko - mruknęłam i uśmiechnęłam się z podekscytowania.
- Ale będzie fajnie.
- Tylko, żeby jacyś ładni chłopcy byli ... - rozmarzyłam się. - Widziałaś kogoś już?
- Nie, same pasztety - wskazała palcem, tak by nikt nie widział, na grupkę stojącą koło autokaru. - Ble - dodała.
- Może jeszcze ktoś dojedzie.
- Miejmy nadzieję - wydukała i odwróciła się, bo usłyszała wołania Alex.
Doszły do nas i zaczęłyśmy gadać, a nasi rodzice stanęli i patrzyli na nas z lekkim szokiem.
Tak, tak, zachowywałyśmy się jak popaprane, ale to była nasza pierwsza, wspólna podróż!
Dziwicie się, że byłyśmy takie szczęśliwe?!
Po chwili pani, z krótkimi, czarnymi włosami zebrała nas w kółko i zaczęła odczytywać listę.
Co chwilę ktoś podnosił rękę do góry, w tym my - Alex, Mikeyla, Ashley i ja, czyli Jade.
Każda rozglądała się dookoła, kiedy słyszała imiona płci męskiej, by obczaić, czy ładny, czy nie.
Nie zauważywszy nikogo godnego uwagi, zwątpiłam w to, że tych wakacji się zakocham. A taki był mój plan. Wiem, wiem, jestem tą, która ocenia książki po okładce. Jak tu jednak być innym, gdy twoje otoczenie narzuca ci zasady?
____________
Kolejny niebawem. Może nawet dzisiaj. :)
Jak Wam się podoba?