sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 5 : "Nie martw się, nie ukrywam go w szafie"



Jako nasz cel, obraliśmy sobie park w centrum Cambridge. Ten punkt miasta był idealny, by odpocząć, spokojnie porozmawiać. Przy chodnikach stały małe budki z hot-dogami, owocami lub lodami, czy watą cukrową i popcornem.
Można było kupić różne zabawki, balony z helem. Na środku parku stał duży plac zabaw, który został wybudowany z inicjatywy rodzin zamieszkujących Cambridge, w tym mojej mamy, ponieważ dzieci nie miały się gdzie bawić. Robiono wiele strajków i zebrań w tym celu i po roku starań, wreszcie udało namówić się odpowiednich ludzi, a ci, w ciągu kolejnego roku, postawili przepiękne centrum rozrywki. Lubiłam tu przychodzić. Można było poleżeć na zielonej trawie, wsłuchać się w śpiew przeróżnych ptaków. Czasami zabierałam jednak ze sobą mp3 lub książkę, by delikatnie odciąć się od świata. Od problemów, nauki, codziennego życia. Miałam swoje ulubione miejsce. Byłam tu bardziej rozeznana, dlatego wtedy to ja ciągnęłam Harrego za rękę,
a nie on mnie.
Po drodze, kupiliśmy watę cukrową i miskę owoców, gdzie w skład wchodziły pokrojone truskawki, jabłka, gruszki, winogrona i kilka kawałków ananasa. Pod wielkim drzewem, trochę na uboczu, rozłożyliśmy koc i obydwoje usiedliśmy. Harry plecami oparł się o pień, a ja oparłam głowę na jego klatce piersiowej. Delikatnie smerał mnie po czubku głowy, jednocześnie czułam, że nieźle czochra mi włosy, ale nie przeszkadzało mi to. Tym razem.
- Fajnie tu - mruknął.
- Wieem - odparłam melodyjnym głosem i poprawiłam bluzkę.
Leżeliśmy przez dłuższą chwilę nic nie mówiąc. Oddychaliśmy wolno i równo. Przymknęłam oczy i nawet nie poczułam, jak usnęłam.
***
Przebudziłam się i rozejrzałam dookoła. Harrego nie było, ale leżała jego torba. Zdziwiłam się
i zaczęłam za nim wyglądać. Wygrzebałam z torebki telefon i sprawdziłam godzinę. Zbliżał się wieczór, park pomału zaczęła opuszczać coraz większa liczba osób.
- Spałam gdzieś z godzinę. Cudownie, nie mam co robić, tylko spać - skarciłam samą siebie i energicznie wstałam z koca, otrzepując się z trawy. Schowałam torby pod sweterkiem, założyłam ręce na piersi i rozpoczęłam poszukiwanie chłopaka. W sumie nie mógł odejść daleko, bo, po pierwsze, po co, a po drugie, nie było gdzie. W końcu zdecydowałam się zadzwonić. Wróciłam na nasze miejsce, wybrałam jego numer
i przyłożyłam komórkę do ucha. Nerwowo stukałam nogą, ale nie przerywałam wyglądania, zaglądania, rozglądania się. W pewnym momencie ujrzałam dwie sylwetki, które siedziały na huśtawkach na placu zabaw. Rozłączyłam się i powoli podeszłam tam, starając się zachować spokojnie, żeby nie wyjść na idiotkę.
- Harry? - szepnęłam pod nosem i zmarszczyłam czoło. Stanęłam prawie na przeciwko niego, ale widocznie był bardzo zajęty rozmową z blondynką, ponieważ nawet mnie nie zauważył. Zmrużyłam oczy, przyglądając się dziewczynie. Mieszkam w Cambridge od urodzenia i znam tu, nawet tylko z widzenia, ale prawie wszystkich. Jej natomiast w ogóle nie kojarzyłam. Musiała być nowa albo przyjechać do kogoś. Zdecydowałam, że nie będę robiła scen, bo w końcu tylko rozmawiali i podeszłam do nich. Uśmiechnęłam się i odparłam :
- Harry, chcesz mi kogoś przedstawić? - spojrzałam na dziewczynę, która nie miała miłej miny.
Zaczął się śmiać i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Nie, myślę, że nie chcę - odparł i znowu się roześmiał, a ona dołączyła do niego.
Spoważniałam. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Słucham? - zapytałam zdziwiona i nieco podirytowana. - Idziemy? - zapytałam po chwili.
- Idź, dojdę do ciebie - oznajmił i zaczął się huśtać.
- Harry, co z tobą?
- Oj, Jade, spotkałem koleżankę z podstawówki, chciałbym z nią pogadać, czy to coś złego?
- Nie, nie ma w tym niczego złego, ale mógłbyś przynajmniej być wobec mnie grzeczniejszy, tak? Chyba na to zasłużyłam ...
Pokiwał szybko głową, ale bardziej w stylu "dobra, dobra, idź już sobie". Nie powiem, łzy cisnęły mi się do oczu, bo czułam się poniżona i ośmieszona przed tą dziewczyną. Zdecydowałam jednak być silna i się nie dać.
- Jade - powiedziałam i wyciągnęłam do niej rękę.
Zaśmiała się pod nosem i mruknęła tylko :
- Kathrene.
Speszona schowałam dłoń do kieszeni w spodniach i uśmiechnęłam się sztucznie. Oni zaczęli rozmawiać, a ja stałam nie wiedząc co zrobić. W końcu zdecydowałam, że wrócę na koc i poczekam, aż mój chłopak do mnie przyjdzie. Gdy już doszłam, usłyszałam głośny krzyk Harrego. Odwróciłam się i zobaczyłam, że na huśtawkach nikogo nie ma. Przerażona zaczęłam biec w tamtym kierunku i wtedy ujrzałam Stylesa, leżącego na żwirze, a koło niego kałuża krwi.
- Cholera! - wrzasnęłam i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu Kathrene. - Gdzie jesteś?! - krzyczałam. Padłam na kolana i spanikowana zaczęłam trząść chłopakiem. Miał rozwaloną głowę. Na telefonie wbiłam numer na pogotowie i zgłosiłam całą sytuację, ledwo mówiąc poprzez łzy. - Harry - szeptałam do niego. - Harry, obudź się, otwórz oczy!
- Fajnie? - usłyszałam za swoimi plecami, a gdy się odwróciłam ujrzałam Kathrene, która uśmiechała się triumfalnie.
- Co ty zrobiłaś?! - rzuciłam się na nią z pięściami, ale ona odepchnęła mnie z o wiele większą siłą.
- Zabiłam Twojego chłopaka, a teraz zabiję ciebie. Tyle, że później jego ożywię, a ciebie nie. Myślisz, że kiedy wyjedzie, to po kilku miesiącach, będzie jeszcze o tobie pamiętał?
Patrzyłam na nią, nie wiedząc co się dzieje. Miałam nadzieję, że to jakiś chory sen. Złapałam się za głowę i zaczęłam histerycznie płakać. - A wiesz po co zabiłam najpierw jego? - zapytała. - Żebyś najpierw trochę pocierpiała.
- Co ja ci zrobiłam?! Kim ty w ogóle jesteś?! - zaczęłam krzyczeć do niej, ale nie usłyszałam odpowiedzi, ponieważ wymierzyła we mnie nóż.

***
Ocknęłam się i zerwałam z koca.
- Jade? - usłyszałam głos Harrego, który przyglądał mi się z lekkim przerażeniem w oczach. - Coś ci się śniło?
Z ulgą wypuściłam powietrze i zaczęłam się śmiać.
- Ile spałam? - zapytałam i z powrotem ułożyłam się na jego klatce piersiowej, tym razem, położyłam się na lewym boku.
- Godzinę, około - mruknął. - Coś się stało?
Pokręciłam przecząco głową.
- Miałam głupi sen, ale nieważne.
- Na pewno?
- Tak - odparłam i pocałowałam go czule.
- Będziemy się zbierać, hm?
- Nieeeeeeeeeee - odpowiedziałam ociągając się. - Nie chcę, żebyś jechał.
Uśmiechnął się.
- Mam pociąg za 40 minut. Później już nie ma żadnego.
- To dobrze, zostaniesz na noc - spojrzałam na niego i zachichotałam cicho.
Przekrzywił głowę i uniósł brwi.
- Wiesz, że bym chciał - musnął moje wargi. - Ale przecież spotkamy się za tydzień.
Zdziwiona zerknęłam na niego, gdy nagle przypomniałam sobie,
że przecież wybiera się do Londynu na przesłuchania. Kiwnęłam głową i zagryzłam dolną wargę.
Zebraliśmy wszystkie rzeczy i złapaliśmy się za ręce.

***
Wpadłam do domu, żeby poinformować rodziców, że jadę odwieźć Harrego na pociąg i z powrotem znalazłam się w jego objęciach. Na stacji roiło się od ludzi. Przepchaliśmy się do okienka z biletami, a później usiedliśmy jeszcze na niebieskich fotelach, gdyż do odjazdu pociągu było jeszcze 10 minut. Poprosiliśmy jednego pana, by zrobił nam zdjęcie na pamiątkę, aż w końcu nadszedł czas rozstania.
Od autorki:
Jakby co, to Jade tak nie wygląda ;)
Zarzuciłam mu ręce na szyi, a na jego ustach złożyłam namiętny pocałunek. Chłopak odwzajemnił gest i złapał mnie w talii. Spojrzałam mu prosto w oczy,
a on mnie. W pewnym momencie obraz zaczął się zamazywać.
Łzy mimowolnie płynęły mi po policzkach.
- Nie płacz no - odparł i przejechał mi kciukiem po prawym policzku, wycierając wodę, która mnie smerała, spływając w dół. Zaśmiałam się i pocałowałam go jeszcze raz.
- Muszę uciekać. Uważaj na siebie. Proszę cię - szepnął i cmoknął mnie w czoło.
Pokiwałam głową, na znak, że zrozumiałam i puściłam go. Pomachał mi jeszcze i wysłał całusa.
Odwzajemniłam to i patrzyłam jak powoli znika w oddali. Po paru minutach już go nie widziałam, wobec czego uznałam, że czas na mnie. Co jak co, ale ta sobota była najpiękniejszą od wakacji. Pomimo, że rozstanie tak bardzo boli, cieszę się, że przyjechał. Pokazał, że bardzo mu zależy. Wsiadłam do samochodu, przekręciłam kluczyk w stacyjce i wtedy przypomniał mi się mój sen.
O co w nim w ogóle chodziło? Jak się człowiekowi coś przyśni, to zazwyczaj z powodu jakichś wydarzeń w jego życiu. Tak, martwiłam się o Harrego. Bałam się, że jakaś dziewczyna może go omotać, gdy nie będzie mnie tak długo widział, ale ufałam mu. Bezgranicznie. I wierzyłam, że nigdy by mnie nie zdradził. Dlaczego więc przyśniło mi się coś tak okropnego? Na dodatek wplątane jeszcze w to było zabójstwo i jakaś dziewczyna, która nawet mi nikogo nie przypominała. Zdziwiłam się tym, ale dobrze wiedziałam, że moja wyobraźnia umie płatać figle, więc po chwili dałam sobie spokój z zastanawianiem się dlaczego to, dlaczego tamto i po prostu weszłam do pokoju, odpaliłam komputer, a na facebooka wrzuciłam nasze wspólne zdjęcie, by podzielić się szczęściem z innymi. Zresztą dziewczyny, w szczególności Ashley, bardzo prosiły mnie, żebym jakąś fotkę wstawiła, więc to zrobiłam. Po chwili pojawiło się dużo komentarzy, typu :"Szczęścia życzę", "Powodzenia", "O, jak słodko". Uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam do łazienki. Gdy wróciłam, znowu spojrzałam na komentarze i wtedy coś mnie zdziwiło. Zdjęcie skomentował Steve. Treść była następująca.
"Co za słodka para, życzę Wam szczęścia.
Cieszcie się, póki możecie".
Dżizas, dlaczego ja muszę trafiać na takich kretynów. Najpierw sen o zabójstwie, teraz ten, tak jakby mi grozi, no do cholery, co to HALLOWEEN?! Zapytałam go o co mu chodzi, a ten usunął komentarz. Wywróciłam oczami i napisałam do niego w prywatnej wiadomości, że chciałabym się jutro z nim spotkać. Status z niedostępnego zmienił się automatycznie na dostępny.
- Aha - mruknęłam pod nosem i skrzywiłam się. - On tylko na to czekał. Chłopak lubi prowokować.
- Kto lubi prowokować? - odwróciłam się i ujrzałam moją mamę stojącą w drzwiach.
Zamknęłam szybko klapę od laptopa, jednak dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że mogło wyglądać to głupio, więc uśmiechnęłam się przyjaźnie do rodzicielki.
- Nie, nikt. Co tam?
- Nic, nic - odparła, rozglądając się po pokoju.
- Nie martw się, nie ukrywam go w szafie, pojechał - ostatnie słowo wypowiedziałam ciszej i o wiele smutniejszym tonem.
Mama podeszła do mnie i przytuliła mnie od tyłu. Stwierdziła, że spotkamy się jeszcze nie jeden raz, a wtedy ja przypomniałam sobie, że nie mówiłam jej jeszcze o X-Factorze. Gdy to usłyszała, uznała, że ja też powinnam się zgłosić, ale od razu zbiłam ten pomysł. Wyjaśniłam jej, że nie jestem gotowa, na co ona stwierdziła, że nigdy nie będę jeżeli się nie odważę. Ja wiedziałam o tym. Jednak nie potrafiłam przekonać samej siebie, a nie mogłam wziąć udziału w czymś takim, pokazać się przed tyloma ludźmi i starać się, żeby oni uwierzyli we mnie, że mogę być kimś, skoro sama w siebie nie wierzyłam. Pożegnała się ze mną i zeszła na dół, bo Lux zaczęła płakać, co o tej godzinie oznaczało głód. Gdy zamknęła za sobą drzwi, z powrotem otworzyłam laptopa i włączyłam rozmowę ze Steve'm. Zapytał mnie gdzie i o której godzinie. Nie chciałam spotykać się z nim w domu, ani na odludziu, więc wybrałam kawiarnię, zwaną "Starbucks" i godzinę czternastą. Chciałam zapytać się go od razu o co mu chodziło z tym komentarzem, ale wolałam zostawić ten temat na spotkanie, bo w sumie w tym celu je zorganizowałam. Chciałam mu także uświadomić, że jestem z Harrym szczęśliwa i nie chcę, żeby się w to wtrącał.

________
loooooool, jaki długi rozdział.
od razu przepraszam za to z tym zabójstwem, nie wiem co mi odwaliło. *o*
Dziękuję za prawie 11 tys. odsłon ! :) To wiele, wiele dla mnie znaczy, kocham was ! <3
A ten, jak Wam się podoba? Ogólnie, jak myślicie, o co chodzi Steve'owi?
12 komentarzy - NEXT ! |hug. <3

Jeżeli chcesz żebym informowała cię o nowych rozdziałach, zostaw tu swojego fb lub twittera. :)

24 komentarze:

  1. Wow, wpędzisz mnie kiedyś do grobu w tymi swoimi pomysłami. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuper ^^ bardzo fajnie piszesz <33 troszku się zdziwiłam jak było o samobójstwie ale na szczęście to tylko był sen ^^ hahahha z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <33 / Natuu

    OdpowiedzUsuń
  3. Super *_* Czekam na następne <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz niesamowitą wyobraźnie <3 Pisz dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. fajne są te twoje opowiadania ;) czekam na następny rozdiał ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział, w sumie jak zawsze :)
    z ciekawością czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. czekam na next : * suuper jest <3

    OdpowiedzUsuń
  8. cód miód i malina ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny!<3 Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  10. Prooosze niech tylko nie będzie zdarady ! O__o A jęsli będzie to żeby poznije bylo już wysztko dobrze i żeby oni sie nie rozstawal ! a tak wgl to suuuperr piszesz ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Super piszesz.! Kocham Harrego, nieraz wyobrażam sobie że ona to ja xd

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny!!! Dawaj następne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kieeeedy dodasz dlaszy ciąąąąg ! <3 Prrooosze jak najszybciej ! Niemogem się doczekać ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam twojego blogaa ! ♥ :DD

    OdpowiedzUsuń
  15. Śliczny *.* omomomom @Domi_love_

    OdpowiedzUsuń
  16. jest 18 + mój = 19 czekam na kolejny roździał. Opowiadanie jest boskie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, wiem, że jest już te 12 komentarzy, ale niestety nie mam na razie czasu, żeby napisać kolejny rozdział. Ale będę się starać jak najszybciej, obiecuję :)

      Usuń
  17. Cześć :) zostałaś nominowana do Libster Award :)
    więcej informacji pojawi się jutro na moim blogu :
    http://irresistible-love-with-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń