sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 2 : "Faceci to nie baby"


Leniwie otworzyłam powieki, ale za chwilę z powrotem zasłoniłam oczy dłonią, gdyż promienie słoneczne wpadały do mojego pokoju i w pełni skupiały się na wysokości poduszki, na której bezwładnie spoczywała moja, pełna przemyśleń, głowa. Ziewnęłam głośno i spojrzałam na telefon, w celu ustalenia godziny. Mój wzrok przykuła mała, żółta, zamknięta koperta, która wyświetliła się na ekranie komórki. Odblokowałam klawiaturę wpisując czterocyfrowe hasło i nacisnęłam znaczek. Na białym polu, czarnymi literami wysnuła mi się treść sms'a :
Mam nadzieję, że nie znienawidziłaś mnie za to, 
co ci wczoraj powiedziałem.
Naprawdę, jest mi strasznie przykro.
Kiedy będziesz miała wolny czas?
Napisz, a póki co - miłego dnia, kochanie :) xx
Uśmiechnęłam się do siebie, ale później zorientowałam się, że faktycznie - nie spotkamy się w tę sobotę, której od przyjazdu z kolonii, tak wyczekiwałam. Odpisałam:

Nie, oczywiście, że nie.
Mam czas przez cały ten tydzień, później już będzie trudniej.
Miłego dnia dla Ciebie również.
Miałam nacisnąć przycisk "wyślij", ale dodałam jeszcze :

Kocham Cię. 
Bardzo.
I dopiero wtedy wysłałam wiadomość. Odłożyłam telefon na biurko i w ślimaczym tempie, potoczyłam się w kierunku łazienki, w której wykonałam poranne czynności, łącznie z pomalowaniem się, a następnie podeszłam do szafy, by wybrać ubranie. Zdecydowałam się na: http://www.polyvore.com/cgi/set?id=66175542&.locale=pl. Był czwartek więc rodzice poszli do pracy, a ja zostałam w domu z młodszą siostrą - Lux.
Zdecydowałam, że najpierw trochę posprzątam, a później pójdę z nią na spacer. I tak minął mi cały dzień.

*dzień później*
- Nie dasz rady przyjechać? - zapytałam jeszcze raz, pełna nadziei, że może coś się zmieniło.
Westchnął.
- Wiesz, że bym chciał - odpowiedział zrezygnowany.
Siadłam na kanapie i oparłam buzię na dłoni. Wcisnęłam czerwony guzik na pilocie i włączyłam kanał muzyczny, wciąż rozmawiając przez telefon z Harrym.
Przez chwilę panowała cisza, aż w końcu odezwał się:
- Tęsknisz?
- No pewnie - mruknęłam smutno.
Znów cisza.
- Muszę kończyć - odparł szybko i rozłączył się.
Lekko zdziwiona spojrzałam na komórkę i ujrzałam "połączenie zakończone". Wzruszyłam ramionami i ułożyłam się na kanapie. Z zamyślenia wyrwała mnie głośna reklama.

Myślisz, że masz to coś? 
Chcesz być gwiazdą?
Chcesz podzielić się swoim talentem z innymi?
Chcesz pokazać światu na co się stać?
Przyjdź na casting do kolejnej edycji programu,
który oglądają miliony ludzi!
Przyjdź, jeżeli masz 
FACTOR X.

Uśmiechnęłam się, gdyż wpadłam na genialny pomysł. Doczytałam jeszcze na internecie, gdzie i kiedy dokładnie są castingi i wybrałam numer do Harrego. Po kilku sygnałach, usłyszałam jego niski głos.
- Harry, oglądałam przed chwilą reklamy i mówili o castingu do programu muzycznego.
- Chcesz się zgłosić tak?! Wiedziałem! Dobry pomysł! - krzyczał podekscytowany.
- No nie zupełnie - przerwałam mu. - Ty się zgłosisz.
Zapadła martwa cisza, po czym głośno wybuchnął śmiechem.
- Fajnie, że cię to śmieszy, ale ja mówię na serio.
- Jade, żartujesz?
- Nie, Harry, nie żartuję - odpowiedziałam poważnie.
- Niby po co?
- Jak to po co? Żebyś coś zrobił ze swoim talentem! I dlatego, że ja chcę - dodałam cicho. - Przecież sam mówiłeś, że chciałeś coś robić w tym kierunku, że lubisz to. Masz teraz szansę
i to ogromną bo to X-Factor.
- Ty też lubisz śpiewać i umiesz, więc ty też pójdziesz, tak?
- Nie , ja nie, bo nie chcę.
- Ale ja chcę, żebyś poszła, tak samo, jak ty chcesz, żebym ja się zgłosił.
- Jak ja pójdę, to ty pójdziesz?
- Tak - odparł zdecydowanie.
- Dobrze, ty pójdziesz za dwa tygodnie, a ja w przyszłym roku - zaproponowałam.
- A może duet?
Zaśmiałam się i pomyślałam, że nie, bo nie chcę, żeby stracił wspaniałe możliwości jako solista.
- Nie, nie, osobno.
- Dobrze. Pójdę. Ale co mam zaśpiewać? - zapytał. - A gdzie i kiedy to jest? - dodał po chwili.
- W Londynie, w tej dużej hali, wiesz której, od 11, za dwa tygodnie, w sobotę.
- Na Oxford Street?
- Tak, tak - mruknęłam.
- Będziesz?
- Mam nadzieję - uśmiechnęłam się.
- Harry, jedź z Gemmą na zakupy - usłyszałam kobiecy głos w tle.
- Muszę - zaczął chłopak ale mu przerwałam.
- Kończyć, wiem, słyszałam.
- Kocham Cię, wiesz o tym? - mruknął na koniec.
- Wiem. Ja ciebie też - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Westchnęłam głośno i odłożyłam telefon na szafkę. Powoli zaczynało mnie to wszystko bardziej boleć. To, że nie widzę się z nim codziennie i, że rozmawiamy max. godzinę przez telefon. Zaczynało mi coraz bardziej brakować widzenia jego twarzy i smakowania jego ust.
Niby tak blisko, a tak daleko. Po obiedzie wybrałam się do kina z Ashley, a później poszłyśmy do baru, gdzie spotkałyśmy Andy'ego. Ubrany w białą koszulę i brązowe rurki, podszedł do nas z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Oo, Ashley - krzyknął wesoło i rozłożył ręce, by się do niej przytulić.
Dziewczyna odwzajemniła gest i miło się uśmiechnęła.
- Nie było cię na imprezie, tęskniłem!
Zaśmiałyśmy się. Teraz jego wzrok przeszedł na mnie.
- Jade - wycedził. - Szybko się zmyłaś, hę?
Uniosłam brwi do góry i skrzywiłam się.
- Ja? - dotknęłam wskazującym palcem swojej klatki piersiowej. - Ja? - powtórzyłam. - To ty - wskazałam na niego - zaliczyłeś zgon po pięciu godzinach imprezy i zostawiłeś dom na pastwę losu.
Gdyby nie ja i Steve ...
- Steve? - wyraźnie się zdziwił. - A co on u diabła robił u mnie na chacie?
Pokręciłam głową, równie nie znając przyczyny.
- Mówił mi, że się przyjaźnicie - mruknęłam i spojrzałam na niego, a on usiadł przy barze, tuż obok nas.
Ashley przysunęła się do mnie, wsłuchując się w rozmowę.
- Przyjaźnimy? - prychnął. - Chyba w innym świecie. Szczerze gościa nienawidzę.
- Mnie mówił inne rzeczy.
- Chwalił może twoje oczy i włosy?
Próbowałam sobie przypomnieć, jednocześnie drapiąc spód kieliszka z białym winem. Po chwili kiwnęłam twierdząco głową.
- Opowiadał ci o swoich studiach i planach na przyszłość?
Kiwnęłam głową.
- Zaproponował wyjazd do Afryki?
Powtórzyłam gest i lekko się przeraziłam.
- Skąd to wszystko wiesz? - zapytałam, obawiając się odpowiedzi.
- Czekaj, czekaj - wystawił dłoń, pokazując mi, żebym wyluzowała. - Ostatnie pytanie. Zauroczyłaś się w nim?
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie, skąd. Mam chłopaka.
Wtedy to on uniósł brwi do góry i otworzył szeroko oczy.
- Serio? Kto to? Skąd jest? Ile lat? Przyjdź z nim kiedyś na imprezę.
- Dobrze, dobrze, ale nie zmieniaj tematu. Skąd wiesz, o czym rozmawiałam ze Steve'm?
- Steve to typek z przeciwnej klasy. Na początku się kumaliśmy, ale przestaliśmy, gdy odbił mi dziewczynę. Pierwszą, później drugą. Tłumaczyły się, że je 'zauroczył' swoimi opowieściami, a na mnie nagadał same złe rzeczy. Od tamtej pory strasznie po sobie ciśniemy i chyba to się nigdy nie zmieni.
- I to co mówił wczoraj do mnie, mówił też do tamtych dziewczyn? - spytałam.
- Tak, dokładnie tak. Słowo w słowo.
- Heh - mruknęłam. - Wydawał się miłym i normalnym chłopakiem.
- Stereotypy mylą - podsumował i zamówił dla siebie drinka. - A i proszę cię, nie spotkaj się z nim, nie jest bezpieczny.
- A co, jeśli nie uda mu się zdobyć dziewczyny, do której zarywa? - wtrąciła się Ashley.
Andy pokręcił głową i wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Zawsze wszystkie na niego leciały, Jade jest pierwszą, która mu się postawi. Bo mam nadzieję, że to zrobisz? - spojrzał na mnie.
- Nigdy nie zdradziłabym Harrego - powiedziałam poważnie. - Nawet gdyby ten cały Steve - zaakcentowałam jego imię - przynosił mi kwiaty i inne duperele.
- Nie, on nie z tych.
- A z jakich? - zapytała Ash.
Andy tylko się uśmiechnął, przechylił kieliszek, kiwnął nam głową na pożegnanie i wyszedł z baru. Spojrzałyśmy się na siebie, wzięłam łyk wina i zapytałam:
- Myślisz, że to prawda?
- Wiesz, nie ma powodu, dlaczego Andy miałby kłamać. Przyjaźnimy się od przedszkola, kiedyś byliśmy prawie nierozłączni.
Stwierdziłam, że ma racje, jednak później dodałam od siebie, że przecież nic nie wiadomo.
- W końcu Steve odebrał mu dwie dziewczyny. Andy może chcieć się tak mścić na nim.
- Jak? - zapytała Ash, nie wiedząc o co mi chodzi.
- Gadając na niego złe rzeczy - oznajmiłam.
- Co ty. Faceci to nie baby.
- No co ty nie powiesz? - zaśmiałam się.
Po kilku minutach wyszłyśmy z baru i wróciłyśmy do domu.

_________
6 komentarzy - NEXT ! <3
Wiem, że nudno, wiem. :[ |hug. <3

8 komentarzy:

  1. proszęę daj już Harry'ego noo <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Next plisss ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne dziewczyno! Kocham Cię i to opowiadanie bo jest cudowne, masz ogromny talent! Wydaj książkę, ok? :)
    Weszłam tu może o 23/24 a teraz jest po 3 w nocy i właśnie skończyłam czytać całego bloga i jeszcze chcę bo jestem zauroczona tym blogiem! KOCHAM CIĘ <3
    Błagam daj szybko z jakąś piosenką i animacją!
    No i jak czytałam to z tą kłótnią o tych typów to się popłakałam i jak Harry dał Jade naszyjnik to się popłakałam! Błagam pisz dalej bo Cię KOCHAM ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie miło mi to słyszeć i mam nadzieję, że będziesz czytała kolejne rozdziały. Następny przewiduję właśnie z piosenką i kilkoma animacjami, więc myślę, że Wam się spodoba. Jeszcze raz dziękuję! <3

      Usuń
  4. świetny, cudowny, nastepny prosze :*

    OdpowiedzUsuń
  5. genialny ! *___* kocham twojego bloga . ♥ next . ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nic dodać, nic ująć...NEXT! ;D

    OdpowiedzUsuń