***
Oparłam się o szary murek i z niecierpliwością oczekiwałam, aż wybije godzina dziewiąta. Im bliżej tej cyfry znajdowały się wskazówki zegarka, tym więcej ludzi zbierało się przed wielkim budynkiem, który był całą moją przyszłością. Przychodzili grupkami około 6-osobowymi lub 3-osobowymi, rzadziej pojedynczo.

- Znamy się?
- Osobiście minęłyśmy się kilka razy na mieście. Ogólnie nie rozmawiałyśmy zbyt wiele, ale jestem przyjaciółką Andy'ego.
Na dźwięk imienia chłopaka jakby oprzytomniała, a kąciki ust uniosły się delikatnie.
- Andy'ego - mruknęła. - Fajnie - kiwnęła głową i spojrzała na Rose, której podałam rękę by się przywitać.
- Znacie się? - ponownie zmarszczyła czoło.
- Tak, poznałyśmy się na imprezie - oznajmiła rudowłosa koleżanka i odwróciła się, gdyż za jej plecami rozpętał się lekki harmider z powodu przyjścia dyrektora, który oficjalnie miał rozpocząć rok szkolny. Podczas jego niby krótkiej przemowy, usłyszałam wibrowanie telefonu w torebce. Sięgnęłam ręką i rozłączyłam połączenie nawet nie spoglądając na to, kto próbował się ze mną skontaktować.
Wsłuchałam się w słowa grubszego pana, z ciemniejszą karnacją i prostokątnymi okularami z czarnymi oprawkami, które spoczywały mu na nosie. Mówił o tym, że przed nami otwiera się kolejny rozdział życia i nie możemy go zaniedbać. Objaśnił mniej więcej jak będą wyglądały zajęcia dla poszczególnych klas, po czym wpuścił nas do budynku i wskazał miejsce, w którym wisiała ogromna korkowa tablica, a na niej, kolorowymi pineskami przyczepione były białe kartki z listą klas. Przebiłam się przez tłum i palcem po kolei jechałam po każdej kolumnie szukając swojego nazwiska. W końcu znalazłam się wśród prawie tysiąca studentów i odczytałam, iż zostałam przydzielona do klasy 1F, oczywiście profil humanistyczny, kierunek - dziennikarstwo. Następnie udałam się na drugie piętro gdzie znajdowała się sala 23, a w niej spotkaliśmy się całą klasą. Zapoznaliśmy się z większością naszych wykładowców, poznałam kilka dziewczyn i chłopaków, którzy nie szczędzili mi pozytywnych komentarzy. Czułam się trochę dziwnie, ale z drugiej strony cieszyłam się, że dobrze mnie przyjęli, przynajmniej nie musiałam się obawiać złej atmosfery wśród tych, z którymi mam współpracować. Po załatwieniu wszystkich spraw, telefonem zrobiłam jeszcze zdjęcie planu zajęć i wtedy przypomniałam sobie, że powinnam oddzwonić. Spojrzałam na ekran mojego smartfona i ujrzałam 12 nieodebranych połączeń od Stylesa. Uśmiechnęłam się na samą myśl i szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach odezwał się.
- Jade, dlaczego nie odbierałaś?
- Byłam na rozpoczęciu roku, nie mogłam rozmawiać. Coś się stało?
- Taaak! - wrzasnął.
- No to opowiadaj! - odparłam równie entuzjastycznie i przysiadłam na ławeczce znajdującej się na przeciwko collegu.
- Dostałem telefon z X-Factora - mówił powoli, jak to miał w zwyczaju - odrzucili mnie.
- Co? - spochmurniałam.
- Ale nie, nie, czekaj, czekaj. Nie uwierzysz co się stało. Wiesz kto jeszcze przyszedł na casting?
Oczekiwałam na odpowiedź.
- Lou, Liam, Zayn i Niall.
- Umówiliście się?
- No właśnie nie! To po prostu jakieś przeznaczenie! - zaśmiał się. - Oczywiście w różnych miastach, ale że do tej samej edycji!
- No i co dalej? - pytałam zaciekawiona.
- Połączyli nas w grupę - oznajmił w końcu.
Ucieszyłam się, ale jednak coś mnie zamartwiało.
- To jest to czego chcesz?
- Tak, Jade. Zaraziłaś mnie tym i wiem, że właśnie śpiewaniem chcę zajmować się dopóki będę w stanie mówić. To wszystko dzięki tobie. Nie wiem jak ci się odwdzięczę.
- Ważne, że jesteś przy mnie, to mi wystarczy - mruknęłam. - W takim razie teraz co? Boot Camp, dom jurorów a później odcinki live?
- O ile wszystko pójdzie dobrze - wydukał.
- Pójdzie, pójdzie. Przecież świetnie śpiewacie, ruszacie się, wyglądacie.
- Ruszacie w jakim sensie?
- W sensie, że na ... Harry, no wiesz co?! - oburzyłam się, ale po chwili nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. - Zboczuch jeden.
- Taki jestem.
Zachichotałam.
- I zawsze bądź, bo takim cię kocham. Mam nadzieję, że mi cię żadna fanka nie zabierze!
- Powiem ci szczerze, że dzisiaj na ulicy jedna zrobiła sobie ze mną zdjęcie.
- No no! - pogroziłam mu. - W Holmes Chapel?
- Nie, teraz jestem w Londynie. Razem z chłopakami wynajmiemy sobie tutaj pokoje, żeby mieć bliżej do programu. Teraz to będą non stop próby, spotkania i tak dalej, musimy być na miejscu.
- Ty zaczynasz życie, ja zaczynam życie. Tyle, że ty śpiewanie, a ja studia.
- Czy to nie niesamowite? - rozmarzył się.
- Czemu tak sądzisz?
- Rozwijamy się, ale i mamy siebie. Możemy dzielić się doświadczeniami, kto wie, może kiedyś ci przypadnie, że jako wyzwanie na studiach, będziesz miała napisać artykuł o jakimś świetnym zespole brytyjskim?
- I to na pewno będziecie wy - zaśmiałam się. - Nie no, oczywiście, że będziecie i będę zaszczycona móc napisać o was. Hej - ocknęłam się. - Od kiedy to ty gadasz tak szybko? - zauważyłam.
- No wiesz co? - teraz to on udał obrażonego.
- Tęsknię - odparłam po chwili ciszy. - Chciałabym cię zobaczyć. Będziesz miał czas jakoś w weekend?
- Zależy jak będę miał rozłożone zajęcia, ale obiecuję ci, że jak tylko znajdzie się chwila wolnego, zadzwonię i się umówimy.
- Obiecujesz?
- Obiecuję - mruknął.
Po tych słowach wspomnienia z obozu przeszyły moją głowę. Mogę wręcz powiedzieć, że "całe tamto życie przeleciało mi przed oczami" i znów wróciła ochota, by znaleźć się tam ponownie. Nagle ujrzałam wychodzącą z budynku Rose i postanowiłam z nią porozmawiać. Pożegnałam się z Harrym i pospiesznie wrzuciłam telefon do torebki.
- Hej, Rose, zaczekaj - zawołałam za dziewczyną i truchtem podbiegłam do niej. - Co słychać?
- Jakoś leci, w której jesteś klasie?
- 1F, a ty?
- 1E - uśmiechnęła się. - Jesteś na humanistycznym tak? - kiwnęłam głową - to tak jak ja. Szkoda, że nie przydzielili nas do jednej klasy.
- Widzę, że pomiędzy tobą a Missy już lepiej?
- W sumie to nigdy nie było źle. To co powiedziałam na imprezie to była prawda, ale ogólnie to się nie kłócimy. Jesteśmy przyjaciółkami i cieszę się z tego powodu. Wybacz, ale spieszę się na autobus.
- Mogę cię podwieźć - zaproponowałam i wskazałam na swój samochód, który został jako jedyny na parkingu.
- Nie, nie trzeba - pokręciła głową i uśmiechnęła się serdecznie. - Kiedy indziej, ale dziękuję - pomachała mi i pobiegła brukowaną uliczką w dół.
Wzruszyłam ramionami, poprawiłam włosy, który niestety wylazły mi z tyłu głowy i podpięłam je wsuwką, po czym wsiadłam do samochodu i wróciłam do domu.
_________
Przepraszam, że taki krótki i nudny, ale po prostu ostatnio kompletnie nie mam weny. Muszę się przyznać, że ten rozdział pisany był z przymusu, bo wiedziałam, że czekacie, a nie chciałam tego i wiem, że grubo przegięłam ; D W każdym razie kolejny będzie już bardziej urozmaicony, przynajmniej się tak postaram.
Na serio - przepraszam. :) |hug.<3
Jeżeli chcesz, żebym informowała cię o nowych rozdziałach zostaw tu swojego fb lub twittera. :)
fajny :D <33 :)
OdpowiedzUsuńSuper Mam nadzieje że następny będzie szybciej
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ada
Na Twojego bloga wpadłam przypadkowo - przez fejsa, ale już wiem, że będę go czytać! ♥
OdpowiedzUsuńJeeeju, ten rozdział jest fenomenalny! ♥
A się wciągnęłam!
Teraz nie mogę doczekać się kolejnego! :P
Życzę weny i pozdrawiam ciepło! ♥
marrymeharrystyles.blogspot.com/
Bardzo miło mi z tego powodu i dziękuję ! :)
UsuńCudny jest !!! :>
OdpowiedzUsuńsuperrrrrr..... kochammmmmmm..... dalejjjjjj.....
OdpowiedzUsuń