sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 12 :"Ale poradziłem sobie tak?"

Uchyliłam lekko jedną powiekę i natknęłam się wzrokiem na kremową ścianę. Odwróciłam się i tym razem prawie uderzyłam nosem o czoło Harrego. Uśmiechnęłam się do siebie i wzięłam głęboki wdech. Przykryłam się pościelą, gdyż nieco zsunęła się, odsłaniając nagie ramię. Poprawiłam leżącemu koło mnie chłopakowi kręcony kosmyk włosa, który niezgrabnie zasłaniał mu oko. Przy mojej 'operacji' przez przypadek musnęłam go małym palcem po policzku, na co wzdrygnął się i otworzył oczy. Na szczęście nie wydarł się na mnie, tylko prychnął pod nosem i przetrzepał fryzurę.
- Dzień dobry - mruknął swym niezwykle seksownym, zachrypniętym głosem, a następnie uniósł się na łokciach i pochylił, by mnie pocałować.
- Dzień dobry - odpowiedziałam.
Leżeliśmy chwilę i patrzyliśmy się na siebie, co chwilę się uśmiechając. W końcu sięgnęłam ręką za siebie i po omacku, nie odrywając wzroku od jego zielonych tęczówek, natknęłam się dłonią na telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i odczytałam godzinę ósmą pięćdziesiąt siedem. Pomimo, że wolałabym przeleżeć ze Stylesem cały dzień w łóżku, ewentualnie powtórzyć rzeczy z nocy, wiedziałam, że czekają mnie obowiązki, które obiecałam, poprzedniego dnia mojej mamie, że wypełnię. Co prawda nie wiedziałam jacy goście mają przyjechać, ale tak czy siak, wypadałoby trochę ogarnąć, zwłaszcza, że ostatni raz takie porządki robione były u nas w domu jakoś na święta wielkanocne, a była już prawie połowa września, więc to powiedzmy przymus odgórny.
- Muszę się zbierać na dół, ale ty możesz tu na mnie poczekać, może jakoś przed dwudziestą wrócę - zażartowałam, powoli zbierając się z łóżka.
Skrzywił się.
- Pomogę ci.
- Nie musisz.
- Ale chcę. Co dwie głowy to nie jedna, szybciej to zrobimy i będziemy mieć więcej czasu dla siebie - zaproponował.
- Okej - wymamrotałam. - Tylko teraz tak - powiedziałam głośniej - ja wstaję, a ty się odwracasz.
- Czemu? - zmarszczył czoło.
- Bo jestem goła Harry! - pisnęłam.

"Mina w stylu NO CO TY NIE POWIESZ" 

- Przecież wiem. Już cię widziałem - odparł zadziornie.
- No to co - spłonęłam rumieńcem. - Odwróć się i już - rozkazałam mu. - No szybko!
Chłopak schował głowę pod pościel, a ja postanowiłam szybko wyskoczyć w stronę łazienki. Na wszelki wypadek wyciągnęłam z szafki mały kocyk, którym niezbyt dokładnie, ale owinęłam się dookoła, gdyby przypadkiem mamie czy tacie zachciało się wchodzić na moje piętro. Zanim wyszłam, postanowiłam zerknąć szybko, czy Harry dotrzymał obietnicy. Nie. Oczywiście, że nie. Kiedy się odwróciłam, on szybko zasłonił oczy ręką, ale i tak wiedziałam, że wcześniej patrzył.
- Wiesz co? - pokręciłam głową z niedowierzaniem, ale po chwili wybuchłam śmiechem i udałam się do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic, podsuszyłam włosy i podczas szorowania zębów usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Uchyliłam je delikatnie i ujrzałam stojącego przed nimi Harrego, z miną smutnego pieska.
- Tęsknię, wpuścisz mnie? - wargi ułożyły mu się na kształt podkowy.
Westchnęłam i odparłam:
- Niech ci będzie.
Wróciłam do przerwanej czynności. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam, że Harry stoi tuż za mną, przyglądając mi się dokładnie. Miałam na sobie tylko biały ręcznik, a po prawym ramieniu wciąż spływały kropelki wody, które wydostały się z jeszcze mokrych końcówek włosów.
- Czo? - zapytałam i pozbyłam się miętowej piany.
- Nic - pokręcił głową. - Jestem dumny, że mam taką seksowną dziewczynę.
Zaśmiałam się i odłożyłam szczoteczkę.
- Tu masz czysty ręcznik - wskazałam na brązową szafkę stojącą koło kabiny prysznicowej. - Możesz użyć płynu mojego taty, bo zostawił go, jak kiedyś mieliśmy remont na dole i wszyscy myli się tu. No .. i to chyba tyle, czekam na dole - powiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi.
- Chooodź ze mną - poprosił i objął mnie od tyłu.
- Harry - mruknęłam niezwykle czule. - Wiesz, że bym chciała - tym razem to ja zrobiłam z warg podkowę - ale muszę zejść na dół. Zresztą rodzice są w domu i głupio by było, gdyby nas przyłapali na wspólnej kąpieli, tak?
Kiwnął smutny głową. Zaśmiałam się i cmoknęłam go w usta, po czym szybko wyszłam, by nie zdążył nic powiedzieć.


***
- Tak, wiem wszystko.
- Postaramy się wrócić jak najszybciej i ci pomóc. Zajmiesz się Lux?
- No pewnie - odpowiedziałam. - Jestem z Harrym, więc damy radę. Jak posprzątamy to weźmiemy ją na jakiś spacer - zapewniłam mamę.
- Tylko mi tu żadnych numerków z Harrym, jasne? - powiedział niby poważnie tata, ale dało się wyczuć nutkę żartu.
- Tato, no co ty, my?
- No, no - pogroził mi palcem i wyszedł z domu.
- Pa, kochanie - powiedziała mama, a ja święcie przekonana, że to do mnie, wypowiedziałam szybkie "Pa".
Spojrzała na mnie.
- Tak, tak, pa kochanie - machnęła ręką, a ja otworzyłam buzię ze zdziwienia i zmarszczyłam czoło.
Śpiąca Lux ( w opowiadaniu jest większa)

Wtedy do kuchni wszedł Harry, kiwnął tylko na "dzień dobry/do widzenia" mojej rodzicielce, a następnie podszedł do Lux i zaczął coś do niej gadać. Ja natomiast włączyłam kanał muzyczny w telewizorze, a na kuchenną szafkę wyjęłam wszystkie potrzebne nam do sprzątania rzeczy. Zaczęliśmy od kuchni, później ogarnęliśmy salon, przedpokój, dolną łazienkę. Przed pójściem na górę zrobiliśmy sobie przerwę i przysiedliśmy na schodach, wyrównując oddech. Spojrzałam na niego i roześmiałam się. Jego włosy były w totalnym nieładzie. Zorientował się o co mi chodzi, więc włożył głowę między kolana, potrzepał nią nieco, zaraz pomógł sobie rękami i wrócił do poprzedniej pozycji. Prychnęłam pod nosem i zrobiłam to samo. Niestety nie wyszło jak zamierzałam, wobec czego Styles wybuchł śmiechem, ale szybko uspokoił się i pomógł mi poprawić fryzurę.
- Nie wszyscy mają takie idealnie włosy jak ty - mruknęłam, wstałam ze schodów i udałam się na górę, natomiast Harry pognał za mną.
- Nie wszyscy są tak idealni jak ty - powiedział, stojąc w progu łazienki.
- Ty się już nie podlizuj - wystawiłam mu język i wsypałam do wanny biały proszek z niebieskimi granulkami, coś w stylu 'Ajaxu'. Wtedy rozległ się płacz Lux.
- Harry, idź do niej, bo ja mam środek czyszczący na rękach. Poradzisz sobie? Nie musisz jej wyjmować z kojca, zajmij ją tylko czymś, albo spróbuj jej dać wody z sokiem - wydałam mu polecenie.
Zasalutował i zniknął. Po chwili płacz ucichł, zamiast tego usłyszałam cichy śmiech i jakieś mamrotanie męskiego głosu połączone z piszczeniem. Skończyłam sprzątać łazienkę i postanowiłam zajrzeć do swojego pokoju. Rozejrzałam się po nim i doszłam do wniosku, że nie obejdzie się bez odkurzacza - i nie tylko. Na podłodze leżał porozwalany popcorn, gdzieniegdzie przygnieciony do dywanu, gdyż któreś z nas musiało go przydeptać. Na jednej małej szafce stały kieliszki, miski po owocach i jedna po czekoladzie. Na łóżku było jeszcze gorzej. Prześcieradło leżało zwinięte w rogu łóżka, natomiast pościel wychodziła z poszewki.
- Czemu ja tego rano nie zauważyłam? - zdziwiłam się.
Jednak zanim przystąpiłam do działania, zeszłam do kuchni, by zorientować się jak sytuacja u Harrego i Lux.
Zastałam go, siedzącego na ziemi i pokazującego małej kolorowe książeczki. Ten widok był powalający. Sięgnęłam do szafki, wyszperałam aparat i pstryknęłam fotkę.
- Ślicznie, a teraz chodź ze mną posprząta sypialnię... - uśmiechnęłam się słodko i odłożyłam Lux do łóżeczka, dałam jej butelkę z piciem i położyłam kilka zabawek. Miałam nadzieję, że to zajmie ją na kilkanaście minut, żebyśmy skończyli już to sprzątanie. Harry złapał mnie za rękę i weszliśmy na górę. Kopnęłam drzwi do pokoju i spojrzałam na Harrego, by zobaczyć jego reakcję. Otworzył tylko szeroko oczy i wybuchł śmiechem.
- Nieźle nabałaganiliśmy - stwierdził po chwili i przejął ode mnie odkurzacz.
W niesamowitym tempie przeleciał po całym pokoju, wciągając przez metalową rurę najmniejszy okruszek.
Ogólnie - ja nic nie tknęłam.

***
Po około godzinie mieliśmy już wszystko przygotowane. Zrobiłam kompot do obiadu, który miała przywieźć mama z tatą. W końcu doszłam do wniosku, że teraz należy nam się chwila odpoczynku.
- Kotek, idę się ubrać w coś normalnego i pójdziemy na spacer z małą ok?
- Pewnie - odparł i usiadł na kanapie.
Po kilku minutach zastanawiania się wybrałam szarą bluzę z napisem "AWESOME", rurki w kolorze "jasny morski(?)" i czarne vansy. Włosy rozpuściłam, a grzywkę spięłam wsuwkami do góry. Rzęsy pociągnęłam nieco mocniej, niż zwykle, tuszem, na policzkach rozprowadziłam delikatny róż, usta pomalowałam malinowym błyszczykiem + dodałam cieniutką kreskę eye-linera na obydwóch powiekach. Zbiegłam na dół i zabrałam się za ubieranie Lux, czemu Harry dyskretnie się przyglądał.
- Patrz jak to się robi, żebyś nasze umiał wyszykować na wyjście- zażartowałam.
Harry uśmiechnął się delikatnie i widać było, że zaczął się nad tym głębiej zastanawiać. Spojrzałam na niego, usiadłam mu na kolanach i szepnęłam do ucha:
- Nie martw się, nie chcę mieć dziecka w wieku 18 lat - zakończyłam wypowiedź muśnięciem w policzek.
Złapałam Lux za rączkę, a Styles za drugą i tak wyszliśmy z domu.

***
*wyglądaliśmy mniej więcej tak*
Wybraliśmy się do parku, gdyż jak wcześniej wspominałam, znajdował się tam duży plac zabaw. Spędziliśmy na nim około godziny, a później udaliśmy się do małej kawiarenki w centrum. Pomimo jesieni, słońce górowało na niebie i zdecydowanie wygrywało z wiejącym wiatrem. Gdy szliśmy chodnikiem, trzymając małą, ludzie spoglądali na nas i szeptali coś do siebie. Jestem pewna, że dzielili się swoimi opiniami na temat młodych rodziców i tego, jak bardzo nieodpowiedzialnym trzeba być, żeby dopuścić do ciąży w tak młodym wieku. Patrzyłam na nich lekko zażenowana tym, że mówią, a nie wiedzą jak jest naprawdę. Ludzie w dzisiejszych czasach zdecydowanie nie trzymają się powiedzenia : "Nie oceniaj po okładce". Ale czy to się da zmienić? Co robimy, kiedy poznajemy się z kimś? Pierwsze co, to patrzymy jak wygląda, czy jest ładnie ubrany, uczesany, czy przyjemnie pachnie. Przez pierwsze 5 minut nie obchodzi nas, czy jest ambitny, czy pochodzi z bogatej rodziny, gdyż zajmujemy się analizowaniem tego, co w danej chwili widzą nasze oczy. Dlatego po części rozumiem tych ludzi, którzy mijając nas nie mają nawet minuty, by dokładnie przyjrzeć się i cokolwiek przemyśleć. Była sobota, ładna pogoda, więc dużo osób wyszło na dwór. Wcale nie zdziwił mnie widok przepełnionych kawiarenek. Wypatrzyliśmy jednak jedną, w której było kilka miejsc, a przy szybie akurat stał stolik dla dwóch osób. Udałam się w jego stronę, trzymając Lux na rękach, a Harry  podszedł do baru, by zapytać, czy możliwe jest pożyczenie krzesełka dla dziecka. Odwróciłam się, by zobaczyć co udało mu się zdziałać i ujrzałam go pokazującego mi kciuki do góry. Uśmiechnęłam się i otworzyłam menu. Dużo nie zamawialiśmy, ponieważ nie mieliśmy czasu. Razem z Harrym wypiliśmy kubek gorącej czekolady ze śmietaną i zjedliśmy wspólnie szarlotkę, karmiąc się nawzajem. Poczęstowałam też Lux, ale jej niestety ciasto niezbyt smakowało i wolała wcinać własne palce. Po około 30 minutach opuściliśmy kawiarnię i ruszyliśmy w drogę powrotną. Styles trzymał małą w jednej ręce, a drugą podał mi. Rozglądałam się gdy dreptaliśmy po chodniku i zorientowałam się, że kilka osób wskazuje na nas palcami. Jakieś dziewczyny zatrzymywały się i uśmiechały się do nas lub coś, bardzo podekscytowane, mówiły między sobą.
- Twoje fanki - mruknęłam.
Odwrócił się i odwzajemnił uśmiech na co one zaczęły mu machać. Zastanawiałam się, czy przypadkiem zaraz któraś z nich nie podbiegnie i nie będzie prosiła o wspólną fotę. Na szczęście, nie doszło do tego i spokojnie wróciliśmy do domu.

***
- Wiesz już kto przyjdzie? - zapytał mnie, przeglądając gazetę, w czasie gdy ja ponownie się przebierałam.
Zaprzeczyłam.
- I jak? - spytałam, kręcąc się dookoła. - Może być?
Podszedł do mnie, położył mi dłonie na biodrach i pocałował czule. Odwzajemniłam gest i z małego całusa przeszliśmy na bardziej namiętny. Małymi kroczkami zbliżyliśmy się do łóżka. Lekko popchnęłam go, a następnie położyłam się na nim nie przerywając czułości. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko zerwałam się i poprawiłam koszulkę.
- Proszę! - krzyknęłam, drzwi uchyliły się, a przez szparę zajrzała mama.
- Wróciliśmy. Wszystko już jest, trzeba tylko rozstawić na stole, Lux śpi?
- Tak - odpowiedziałam. - Już idziemy. A, mamo! - zawołałam ją nim zdążyła całkowicie wyjść. - Kto przychodzi? Bo do tej pory mi nie powiedziałaś.
- Rodzice Andy'ego i kilka jeszcze znajomych.
- A Andy?
Wzruszyła ramionami.
- Pożyjemy, zobaczymy - uśmiechnęła się i zeszła na dół.
- Kto to Andy?
- Mój ... dobry kolega. Znamy się od przedszkola.
- A, to u niego byłaś na imprezie?
Kiwnęłam głową.
- Mam się czuć zazdrosny?
- No co ty. W żadnym wypadku. On ma dziewczynę. No, prawie - mruknęłam pod nosem i spojrzałam na niego. - Nie, nie musisz się przejmować - cmoknęłam go w usta i pociągnęłam za rękę w stronę schodów.
Po kilku minutach rozległ się dzwonek. Zostawiłam, rozkładającą jeszcze resztę rzeczy, mamę i pobiegłam, by otworzyć. Ujrzałam kobietę średniego wzrostu, o dużych, zielonych oczach i krótkich, czarnych włosach. Miała na sobie żakiet, białą bluzkę, czarne, eleganckie spodnie i buty na obcasie. Tuż za nią wysuwał się wyższy pan, ubrany w koszulę, krawat i spodnie od garnituru oraz eleganckie pantofle.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się grzecznie i wpuściłam gości do domu. Za nimi nie było już nikogo.
Przejęłam od kobiety torebkę, w której (jak przystało) znalazł się mały drobiazg, natomiast mężczyzna trzymał w ręku butelkę z winem. Zaniosłam prezent mamie, a ona rozpakowała go i ucieszyła się, gdyż ujrzała śliczne, różowe spodenki dla Lux i jedną niebieską sukieneczkę. Podziękowała w imieniu całej rodziny, a następnie usiedliśmy przy stole.
- Ojej, Jade, jak ty wyrosłaś! - powiedziała Pani Robin.
Uśmiechnęłam się, spoglądając na siedzącego koło mnie, nieco skrępowanego Stylesa.
- A - uderzyłam się ręką w czoło. - To Harry, mój chłopak - odparłam, wskazując na loczka.
- Bardzo mi miło - powiedział uroczyście i pocałował wierzch dłoni kobiety, natomiast jej mężowi uścisnął dłoń.
Kobieta zerknęła na niego z podziwem, a później przeniosła swój wzrok na mnie.
- Więc, Jade, poszłaś teraz do collegu?
- Mhm - kiwnęłam głową.
- Do którego?
- Na Corps Street.
- Naprawdę? To nasz Andy przecież tam chodzi! - krzyknęła i spojrzała na swojego męża, który zajęty był rozmową z moim tatą.
- Tak? - spytałam zdziwiona. - Nie widziałam go na rozpoczęciu roku...
- Ah, bo właśnie cztery dni temu pojechał na spotkanie, które obejmowało około 6 wykładów, wraca dopiero dzisiaj w nocy, dlatego nie ma go teraz z nami.
Uśmiechnęłam się do niej. Obydwie dłonie, splecione razem, ułożyłam sobie na kolanach i czekałam na posiłek, który właśnie wtedy wnosiła moja mama. W pewnym momencie poczułam, że ktoś "dobiera" się do moich palców. Zerknęłam pod spód i ujrzałam dłoń Harrego, wtedy już, wplecioną w moją.
- Kocham Cię - powiedziałam bezgłośnie tak, by mógł wyczytać mi to z ust. Miałam ochotę po prostu rzucić się na niego i go pocałować, ale niestety okoliczności nie sprzyjały. Musicie mi wybaczyć! To był ostatni dzień, ostatnie nasze wspólne chwile spędzane razem, więc chciałam się nim nacieszyć tak? No. Wracając.
Mama jak zwykle zabiegana, w końcu usiadła i zaczęliśmy jeść. Reszta znajomych miała wpaść później, umawiali się bardziej na kawę i ciastko niż obiadokolację.
- Um, Jade - zaczęła mówić, przełykając posiłek mama Andy'ego. - Słyszałam, że byliście z Andym w muzeum?
Wtedy przypomniałam sobie, że nie poinformowałam o tym Harrego. Miałam nadzieję, że nie będzie miał mi za złe, w końcu, nic nas nie łączy, Andy to tylko mój przyjaciel, przecież mogę spotykać się z innymi chłopakami.
- Tak, tak. Było bardzo miło, no i ciekawie. Dzieła, które się tam znajdują, są naprawdę godne uwagi i moim zdaniem każdy powinien się tam wybrać i je obejrzeć. Może nawet kupić, o ile ma się spory zapas pieniędzy i wielką, pustą ścianę w domu - zażartowałam, a wszyscy się zaśmiali.
- A ty chłopcze? - odezwał się w końcu, oderwany od rozmowy z moim tatą, Pan Robin.
Harry odłożył widelec na talerz i spojrzał pytająco na gościa.
- Co robisz w życiu?
- Harry własnie poszedł do programu muzycznego i założył zespół, jest już rozpoznawalny - wtrąciła się moja mama.
- Hej, mamo, on umie mówić - uniosłam brwi, zwracając jej uwagę.
- Nic się nie stało - odparł Styles. - Jak już wspomniała mama Jade, wybrałem się do X-Factora, przeszedłem dalej, a teraz połączyli nas w zespół i miejmy nadzieję, że będzie dobrze. Kto wie, może uda nam się zrobić międzynarodową karierę?
- Żadnych innych ambicji? Czegoś w stylu adwokata, lekarza? To są zawody przyszłości - mówił.
Atmosfera zaczęła się zmieniać na nieco gorszą.
- Miałem iść na medycynę, ale doszedłem do wniosku, że to nie jest to, co chcę robić. Moim marzeniem jest pracowanie w czymś, co będzie mi sprawiało przyjemność i z miłą chęcią, rano, będę wstawał. I właśnie takim kierunkiem jest muzyka, jeżeli o mnie chodzi - wyjaśnił kulturalnie Harry.
- Wiesz, Andy poszedł do collegu, studiuje filologię polską, rozszerzona sztuka antyczna, łacina - zaczął wymieniać mężczyzna, ale chłopak mu przerwał.
- I bardzo dobrze, powinien być pan z niego dumny - uśmiechnął się i zabrał do jedzenia.
Ja natomiast miałam ochotę zapaść się pod ziemię, albo chociaż, żeby dano mi zakończyć już to spotkanie.
Zapadła cisza, więc moja mama postanowiła zagaić rozmowę.
- Byliście dzisiaj z Lux na spacerze?
Nic nie odpowiedziałam, ponieważ byłam za bardzo zdenerwowana. Harry natomiast odparł, że tak.
- Chciałem powiedzieć tylko, że mała jest niesamowicie grzeczna i zazdroszczę państwu takich dzieci, oby moje takie były - zażartował, na co prawie wszyscy zaśmiali się. Z wyjątkiem ojca Andy'ego.
- A masz już plany? W tak młodym wieku?
Jasne, dokładnie wiedziałam o co mu chodzi. Ojciec Andy'ego zawsze próbował nas zeswatać. Gdy miałam 5 lat, jego przebrał na przedstawienie za księcia, a u mnie wymusił strój księżniczki, chociaż wtedy marzyła mi się sukienka motylka. W wieku 10 lat zorganizował nam wspólne urodziny, na których przez prawie cały wieczór kazał nam razem tańczyć. W wieku 15 lat, zaczęliśmy już dorastać więc nie dało się nami manipulować. W każdym razie, zawsze byłam u nich mile widziana i niezwykle rozpieszczana. Zastanawia mnie tylko, dlaczego aż tak mu na mnie zależało? Andy imprezował i co chwilę miał inną dziewczynę. Dlaczego to mu nie pasowało? Co we mnie było takiego "innego", niż w np. Missy? A może po prostu wtedy jeszcze jej nie poznał. Z myślenia wyrwał mnie niski, dobrze mi znany głos:
- Nie, skąd. Po prostu myślę na przyszłość.
- Wywierasz presję?
- Proszę Pana. Jade jest w collegu, ja dopiero zaczynam życie. Nie mówię, że dzieci to problem, ale bez obaw, na najbliższe 6 lat nie mamy ich w planach, prawda? - spojrzał na mnie, oczekując potwierdzenia.
Kiwnęłam tylko głową.
- Przepraszam, za chwilkę wracam - mruknęłam i odeszłam od stołu. Pobiegłam na górę i zamknęłam się w łazience. Byłam zła na Pana Robina, ponieważ moim zdaniem nie powinien był się tak zachowywać. Nie znał Harrego, a go oczerniał. Czułam się po prostu strasznie głupio, że musiał to "przeżywać", chociaż mały już nie jest i znakomicie sobie z tym poradził. Jednak chciałam, żeby nasz weekend wspominał dobrze. Wszystko było okej, a tu nagle mu wpada jakiś facet i po nim jeździ, tylko dlatego, że nie lubi muzyków, bo woli zarabiać pieniądze wydając wyroki na zbrodniarzach. Wzięłam kilka głębokich oddechów i poprawiłam makijaż. Wychodząc z łazienki natknęłam się na chłopaka.
- Jade, czym ty się przejmujesz?
- Nie przejmuję się.
- Znowu mnie kłamiesz. Widzę, tak?
- Chcę, żeby ten wieczór się już skończył.
- Ale poradziłem sobie tak?
- Ale on nie powinien tak po tobie jeździć.
- Ale poradziłem sobie tak?
- To było niegrzeczne i nie chcę, żebyś tak zapamiętał nasz wspólnie spędzany czas.
- Ale poradziłem sobie tak?
- Wybaczysz mi tę katastrofę?
- Ale poradziłem sobie tak?
- Wiesz, że to zdanie nijak pasowało do mojego pytania?
- Ale poradziłem sobie tak?
- No właśnie sobie nie poradziłeś, bo to nie miało sensu.
- Ale przy stole, poradziłem sobie tak?
- TAK.
- No widzisz i takiej odpowiedzi oczekiwałem - pochylił się i pocałował mnie czule. - A teraz chodź, wracamy do gości, bo nieładnie tak odchodzić i tyle nie wracać, skoro jest się "gospodynią" w pewnym sensie tak?
Prychnęłam pod nosem.
- Jako by nie było, ty też sprzątałeś, więc ty też się do tego przyczyniłeś - zaśmiałam się i z powrotem zasiedliśmy do stołu. Za jakieś 20 minut pojawili się Marc, Joanna, Kelsey, Pamela i Anthony.
Widziałam, że towarzystwo chciało sobie popić, do tego zaczęli opowiadać jakieś głupie historie z czasów studiów, więc po parunastu minutach, sprytnie, cicho, tak by nikt nie zauważył, wymknęliśmy się z domu.

_____________
uff. tak jak prosiłam poprzednio, wyduście z siebie coś więcej niż tylko "super", chociaż to i tak mnie cieszy :D
Może chcecie zadać jakieś pytania bohaterom, bądź mnie? Jest coś, co was ciekawi, czego nie rozumiecie? - Wyjaśnię! :)
min. 18 komentarzy - NEXT GWARANTOWANY! :)
Ps. Z przykrością stwierdzam, że opowiadanie powoli dobiega końca.

______________
Jeżeli chcesz, żebym informowała cię o nowych rozdziałach zostaw tu swojego fb/twittera. |hug.<3

17 komentarzy:

  1. ahhahahaa xD Ale poradziłem sobie tak? rozjebało system xDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, hej!:) Od kilku dni zaglądałam na Twój blog, z niecierpliwością wyczekując nextaa.. i jest! :) "Ale poradziłem sobie tak?" czytając ten tytuł miałam obawy, czy aby pomiędzy Jade a Harry'm nie wybuchnie jakaś kłótnia, więc z zainteresowaniem (i trochę strachem:D) zabrałam się za czytanie i odetchnęłam z ulgą po przeczytaniu notki, bo obyło się bez kłótni <3. I muszę Ci się przyznać, że przy czytaniu tego zajebistego dialogu pt: "Ale sobie poradziłem, tak?" mało nie wybuchłam śmiechem, to było dobre posunięcie! :) Znów duży plus! :) i.. nie kończ bloga.. nie rób mi tego. Czyta mi się go tak przyjemnie.. :) I serio, mówię prawdę! I możesz mi wierzyć, że gdyby coś mnie drażniło, wkurzało w Twoim blogu od razu bym Ci o tym powiedziała :) ALE NA RAZIE, JEST ŚWIETNIE. I NIECH TAK ZOSTANIE :) Reasumując! Nie kończ bloga, dawaj nexta, nie zmieniaj stylu pisania! Pozdrawiam cieplutko :* /M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz niezwykle mnie podbudował. Dziękuję Ci bardzo ;* <3

      Usuń
    2. Cieszę się ogromnie i.. naprawdę nie masz za co :) Swoją drogą, pomyślałam sobie dzisiaj, że muszę zrobić PreenScreema Twojego dialogu i ustawię sobie Go na tapetę XD. SERIOO, z kolejnym dniem stał się jeszcze bardziej genialny w moich oczach :D, AŻ TAK, ŻE PRZECZYTAŁAM KOLEJNY RAZY TEN ROZDZIAŁ <3. BO BYŁ GENIALNYYYY I CO NAJWAŻNIEJSZE, DŁUGIII. :) Trzymaj się! :) PS. Właśnie kończą mi się ferie :< więc jednoczę się w bólu jutrzejszego wstawania do szkoły! :*/M.

      Usuń
  3. jak to opowiadanie się powoni kończy ?! :O
    NIE!!!! :'(
    będę smutać! :(
    Mam nadzieję, że jak skończysz pisać ten to zaczniesz następny :D żebym miała co czytać!!!
    Cały blog ogólnie jest pisany bardzo jasno i logicznie więc nie sądzę żeby ktoś miała problem ze zrozumieniem :)
    PS. GENIALNY ROZDZIAŁ <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tylko przeczytałam że przyjdą rodzice Andy'ego od razu przyszło mi na myśl że on przyjdzie z nimi i bedzie wiele ciekawych sytuacji, ale jego ojciec odwalił robotę za niego xdd
    Generalnie rozdział się fajnie czytało bo długi i dużo dialogów :)) Poza tym, jak Harry zajmował się Lux ... sweet ;3
    Lubię Twój styl pisania, bo wszystko jest tak opisane że jak się czyta to łatwo sobie to wyobrazić :>
    Tylko szkoda trochę że zbliża się koniec ... Mam nadzieję że będziesz coś jeszcze pisać ;pp

    OdpowiedzUsuń
  5. Super. Podoba mi się jak piszesz :D
    Z każdym rozdziałem jest ciekawiej :D <3
    PS. Nie kończ pisać tego opowiadania, bo nie przeżyję :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Czekam na next.
    Buziaki, El xoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest super !!! I przyznam się, że pierwszy raz w życiu komentuje twojego bloga. Mam nadzieje, że mi wybaczysz ale to wszystko przez moje lenistwo, które nie zna granic. : ) Myślę, iż nie raz jeszcze skomentuje tego bloga. :P :*** Całusy . :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam tego bloga po kilka razy, również tego poprzedniego i powiem Ci, że jesteś genialna!! Opisując zwracasz uwagę na szczegóły, co bardzo mi się podoba, a póżniej uzupełniasz dialogami, przez to łatwo się czyta i można wczuć się w całe opowiadanie. Mam nadzieję, że żartowałaś z tym, że opowiadanie dobiega końca bo nie wyobrażam sobie co ja wtedy zrobię!!! A więc masz pisać dalej i nie przestawać !!! Pozdrawiam i życzę weny Ada!! <3333

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawy Nie lubie Pana Robina po tej akcji ale Harry dał radęjestem dumna ;) Gratuluje talentu pisarskiego ;* Przykro mi że to opowiadane się już niedługo skończy ale cóż poradzić Weny
    Pozdrawiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej!! Czytam Twojego bloga od początku jego istnienia i czytając pierwszy rozdział wiedziałam że będzie dobry. Niestety się myliłam, bo jest ZAJEBISTY!!!!! Najlepszy blog jaki czytałam (a czytałam juz wiele) nawet mam go dodanego jako zakładkę w pasku zadań hehe :), więc błagam nie kończ go !!! Z poważaniem wierna czytelniczka :) Wybacz, że sie tak zareklamuje, ale zapraszam na mojego Tumblra http://dupq.tumblr.com/. :D Czekam na następny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie by było gdyby zaczęła się rywalizacja o Jade pomiędzy Andy'm i Harry'm ^^ ale oczywiście ona musi być z Harry'm <3
    I takie pytanie, czy masz plany co do Missy? Bo jej postać mnie interesuje...
    Super <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Jaki Harry XD ALE PORADZIŁEM SOBIE TAK? XDXD

    OdpowiedzUsuń
  14. no powiem ci citeczko że się spisałaś :P nie no super rozdział a ten dialog 'ale poradziłem sobie tak; haha :d śmiałam się jak to czytałam, GENIALNE !! <3 lofciam cie <3

    OdpowiedzUsuń